Wojciech Jaruzelski

 

Przemówienie na XI Plenum KC PZPR

10 czerwca 1981 r.

 

Głęboki, wszechogarniający kryzys osiągnął punkt kry­tyczny. Syntetycznie rzecz biorąc, z referatu Biura Politycznego, z dyskusji wynika, że do nadrzędnych, a jed­nocześnie najpilniejszych zadań obecnie należy: ratowanie  partii,  jej   marksistowsko-leninowskiego charakteru, jej siły i zwartości; ustabilizowanie państwa na wszystkich szczeblach i we wszystkich ogniwach jego funkcjonowania; uzdrowienie i zasadnicze zreformowanie gospodarki, z najbliższym celem ulżenia w udręce codziennego życia społeczeństwa; odbudowa zaufania naszych sojuszników i przyjaciół, a także potwierdzenie wiarygodności u wszystkich partnerów w międzynarodowej współpracy gospodarczej.

  

Wszystko to jest niezwykle trudne, ale przecież abso­lutnie konieczne oraz wciąż realne. Naród nasz, jego pa­triotyczne siły, naszą partię i władzę ludową stać na ten heroiczny w obecnych warunkach wysiłek. By wysiłek ten pobudzić, jego ostra konieczność musi dotrzeć do serc i umysłów, wstrząsnąć nimi, poruszyć do głębi, za­brzmieć sygnałem ostatecznej szansy.

 

Będzie to możliwe, gdy utrzymana zostanie wiarygod­ność linii porozumienia, a ściślej biorąc konsekwencja w dążeniu do społecznego zaufania, do rzeczywistej więzi z ludźmi pracy, z milionami związkowców, z narodem.

 

Jednakże, by ta linia przynieść mogła spodziewane owoce, by stała się fundamentem socjalistycznie rozumianej odnowy, konieczne będzie postawienie tamy, przegrodze­nie drogi ekstremie, siłom rozpychającym się, paraliżu­jącym normalne funkcjonowanie władzy, zmierzającym do antysocjalistycznego przewrotu.      

 

Taka jest zagęszczająca się, zaostrzająca rzeczywis­tość — zarówno jej podskórny, pełzający nurt, jak i os­tentacyjna, jątrząca forma. Z tymi zjawiskami władza dłużej współistnieć nie mo­że. Odbudowane i utrzymane być muszą rubieże nad­rzędnych interesów i stabilności państwa.

 

W tym dramatycznym momencie naszej historii wła­dza ma prawo oczekiwać od społeczeństwa, od odpowie­dzialnych sił „Solidarności" zrozumienia i poparcia dla platformy lojalnej, konstruktywnej, mieszczącej się we właściwych ramach współpracy.

 

Ze swej strony partia, władza ludowa nieustannie ulep­szać powinna treści i formy swego funkcjonowania, zwal­czać pasywność, krótkowzroczność, biurokratyczne na­warstwienia. Nie wolno nam nigdy zapomnieć, że ego-centryczne, nonszalanckie, sprzeczne z leninowską normą postępowanie wykopało szczelinę między tzw. górą a do­łem, władzą a społeczeństwem, wytworzyło szczelinę, w którą wtargnął i gwałtownie ją poszerzył przeciwnik socjalizmu.

 

Dziś wdrażany jest nowy styl pracy. Chodzi jednakże o większą jego skuteczność, możliwą tylko w warunkach prawidłowego rozumienia i konsekwentnego przestrzega­nia zasad centralizmu demokratycznego.

 

Głęboki samokrytycyzm naszej partii, demokratyzację wielu form sprawowania władzy przeciwnik potrakto­wał jako okazję do jej osłabienia, do nacisku na jej przed­stawicieli. Dostrzegliśmy to chyba zbyt późno. Wielu do­brych i ofiarnych ludzi, kierujących różnymi odcinkami życia naszej partii, administracji i gospodarki, było czy

też jest psychicznie maltretowanych, znajduje się pod na­ciskiem nieustannych żądań, pretensji, arogancji. Tak dalej być nie może. Każdy uczciwy przedstawiciel wła­dzy, spełniający rzetelnie i pryncypialnie swą partyjną czy urzędową powinność, musi znaleźć skuteczną obro­nę i niezawodne oparcie.

 

W obecnym okresie oparcie takie musi odczuwać szcze­gólnie ważne ogniwo socjalistycznego państwa, aparat „pierwszej linii" — Milicja Obywatelska. Taką potrzebę dostrzega coraz wyraźniej całe społeczeństwo. Nieodpo­wiedzialnym kwestionowaniem oficjalnych statystyk wzrostu przestępczości nie da się przesłonić widocznego na co dzień „gołym okiem" zanarchizowania i rozwy­drzenia. Godzi ono w porządek publiczny, ale w pierw­szym rzędzie godzi w spokój, w poczucie bezpieczeństwa każdego obywatela. Zagwarantowanie tego spokoju jest obowiązkiem władzy. Obowiązkiem społeczeństwa jest tym działaniom sprzyjać, docenić i uszanować niełatwy milicyjny trud.

 

Nie mogę nie powiedzieć kilku słów o wojsku — o mo­ich towarzyszach broni. Siły zbrojne odczuwają boleśnie głęboki kryzys, jaki przeżywa kraj, naród, jego siła przewodnia — partia. Kadra, wszyscy żołnierze żywo in­teresują się sytuacją, wyciągają wnioski, podejmują służ­bowe i partyjne inicjatywy. Przede wszystkim jednak swą patriotyczną, obywatelską troskę wyrażają w sumien­nej służbie, w aktywnym wysiłku szkoleniowym, w róż­norodnych pracach i świadczeniach na rzecz gospodarki, w korzystnych wskaźnikach dyscypliny. Wszystko to pozwala mi oświadczyć Komitetowi Centralnemu, iż Ludowe Wojsko Polskie, spełniając wolę partii i władzy lu­dowej, stało, stoi i stać zawsze będzie na wysokości po­trzeb niepodległego, socjalistycznego bytu narodu. Po­czucia tego obowiązku nie są w stanie zakłócić zdarzają­ce się nadal afronty oraz inne dokuczliwości, których doznaje zwłaszcza kadra oraz jej  rodziny. Wymaga to jednakże stanowczego oświadczenia — nieprzyjazne rę­ce trzymać od wojska z daleka, godność munduru mieć w należnym poszanowaniu.

 

Nie możemy się pogodzić, zdecydowanie potępiamy fak­ty o antyradzieckiej wymowie — napisy i ulotki, broszu­ry i plakaty, bezczeszczenie pomników, wreszcie różnego rodzaju incydenty, żądania i zniewagi wobec żołnierzy Północnej Grupy Wojsk Radzieckich. Faktów tych jest niestety coraz więcej. Są na to udokumentowane dowody. Wszystko to budzi oburzenie, godzi w nasze elementar­ne, polityczne i moralne racje. Sianie antyradzieckich emocji jest bardzo szkodliwym zajęciem. Wielka odpowie­dzialność spada na sprawców i inspiratorów. Ściganie ich z mocy prawa musi być energiczne i zdecydowane.

 

W świetle tych przypadków tym bardziej trzeba po­dzielić niepokój wyrażony w liście Komitetu Centralne­go KPZR. Ma on szczególne uzasadnienie w obecnej sy­tuacji międzynarodowej. Atmosfera zagęszcza się. Roko­wania rozbrojeniowe znajdują się w impasie. Inicjatywy Związku Radzieckiego, krajów socjalistycznych nie pa­dają na podatny grunt. Narzucone przez imperialistyczne kompleksy militarno-przemysłowe tempo i zakres zbrojeń rosną. Konflikty lub też ich zarzewia pojawiają się na różnych kontynentach. W tej sytuacji każdy nie­stabilny punkt tworzy potencjalne niebezpieczeństwo. Miejsce Polski w Europie, nasza pozycja w Układzie War­szawskim określa szczególny stopień narodowych i mię­dzynarodowych współzależności. Tak więc to, co dzieje się u nas, destabilizacja w Polsce, grozi naruszeniem rów­nowagi w znacznie szerszej skali. W tym punkcie Euro­py nie da się zostać na boku.

 

Nieprzypadkowo list mówi tak mocno o granicach na­szego państwa, o jego niepodległości. Są to przecież gra­nice zagwarantowane dla konkretnej — socjalistycznej, zaprzyjaźnionej Polski. Aż dziw bierze, że ta refleksja tak opornie dochodzi do umysłów wielu naszych rodaków, jakże przecież żarliwie uczulonych na sprawy nie­naruszalności granic, na sprawy niepodległości. Jakże dziwić się również trzeba, że mimo tylu wyjaśnień, tylu namacalnych dowodów, nie zawsze docenia się niezwykle żywotne, wręcz bezcenne dla Polski znaczenie sojuszni­czej  współpracy  oraz radzieckiej   gospodarczej   pomocy.

 

Stawialiśmy otwarcie przed społeczeństwem gorzką prawdę o stanie gospodarki. Uprzedzaliśmy nie raz, w tym na X Plenum, że w .najbliższych miesiącach może być jeszcze gorzej. Jednocześnie mamy świadomość ogrom­nego, uzasadnionego przecież ciśnienia oczekiwań na szyb­sze, odczuwalne rozwiązania.

 

Z czego więc wynika takie, a nie inne, krytykowane często, tempo pracy rządu? Składają się na to subiektyw­ne i obiektywne przyczyny.

 

Do tych pierwszych można zaliczyć niewątpliwie man­kamenty w sprawności działania, operatywności reago­wania i zdolności przewidywania, obciążające administra­cję państwową i gospodarczą, z Radą Ministrów włącznie.

 

Z kolei do przyczyn obiektywnych należą w szczegól­ności:

 

Po pierwsze — niezwykle trudne obecnie warunki pra­cy kadry kierowniczej, nieustanna, nie spotykana w prze­szłości w tej skali, rozpraszająca wysiłki presja bieżą­cych, zresztą dalece nie tylko gospodarczych problemów. Natłok natychmiastowych potrzeb, różnych zadań i wnio­sków zmusza rząd bez przerwy do działań interwencyj­nych, jakże dalekich od tego, co stanowić powinno głów­ne zadanie centrum sterowania państwem i gospodarką Częstokroć przytłacza to kadrę, budzi nastroje rozgory­czenia i zniechęcenia.

 

Po drugie — niezwykła trudność konstruowania pla­nów i zadań w okolicznościach, gdy jeszcze do końca nie wiadomo, czym konkretnie dysponuje gospodarka i na co może liczyć. Podam dla przykładu, że jeszcze do dziś trudno ostatecznie określić, jaki będzie tegoroczny poziom krajowej produkcji surowców i materiałów, a zwła­szcza węgla. Albo jaki będzie ostateczny wynik rozmów z bankami prywatnymi w kwestii przesunięcia przypa­dającej na rok bieżący spłaty części naszego zadłużenia.

 

Wreszcie po trzecie — konieczność, powiedziałbym, walki na dwa fronty, to znaczy równoległej pracy nad rozwiązaniami i programami działań zarówno krótko-, jak i długofalowych, w tym przede wszystkim całego wielkiego kompleksu reformy gospodarczej.

 

Otóż prace nad tą reformą są już daleko zaawansowa­ne. Nie miejsce i pora, by omawiać je szczegółowo. Za­sygnalizuję zatem tylko to, co najbardziej aktualne.

 

Znane są szkody,, jakie w niedawnej przeszłości wy­nikły z woluntaryzmu i pochopności. Tym bardziej za­mierzenie takiej miary, jak właśnie reforma, podejmo­wane być musi na podstawie gruntownych analiz i prac studialnych, szerokiej dyskusji i społecznej aprobaty. Zwłaszcza że w naszych warunkach reforma będzie za­razem głęboką, szczególnie złożoną kuracją ciężko cho­rej gospodarki.

 

Idąc właśnie tą drogą, po szerokiej i twórczej dyskusji nad projektem generalnych założeń, Komisja ds. Refor­my Gospodarczej przystąpiła do sumowania jej wyni­ków. Jednocześnie w zespołach komisji zbliża się już do końca opracowanie poszczególnych konkretnych, zwią­zanych z reformą problemów, takich jak: zasady i sy­stem planowania, mechanizmy ekonomiczno-finansowe, organizacja i system handlu zagranicznego, handlu we­wnętrznego, obrotu zaopatrzeniowego oraz inwestycji, funkcje i zasady działania banków i arbitrażu gospodar­czego, zabezpieczenia społecznego, zatrudnienia oraz sy­stemów motywacyjnych. Jest to wielki dorobek polskiej nauki społeczno-ekonomicznej, oparty na bogatym do­świadczeniu praktyki. Dysponujemy więc już dzisiaj nie tylko generalną wizją, lecz także konkretnymi elemen­tami reformy. Istnieje zasadnicza baza do opracowania w drugim półroczu bieżącego roku konkretnych projek­tów realizacyjnych dla poszczególnych działów i ogniw gospodarki narodowej.

 

Również w minionych miesiącach komisja i rząd wiele uwagi poświęciły pracom wyprzedzającym — tworzeniu przyczółków reformy, doświadczeń instytucjonalno-organizacyjnych.

 

Przypomnę m. in., że od 1 lipca 1981 r. wejdą w życie zasady reformy gospodarczej w drobnej wytwórczości oraz nowe ekonomiczno-finansowe zasady działania w PGR.

 

Rząd — o czym zresztą doniosła wczorajsza prasa — skierował do Sejmu, poddane uprzednio szerokiej społecz­nej konsultacji projekty dwóch, fundamentalnych w sy­stemie reformy ustaw: o samorządzie załogi przedsiębior­stwa oraz o przedsiębiorstwie państwowym. Jednocześnie przedłożony został pakiet projektów ustaw, komasujących i zmieniających — zgodnie z założeniami reformy -— strukturę organizacyjną oraz funkcje wielu naczelnych i centralnych organów administracji państwowej w dzie­dzinie gospodarki. Pozwoli to zapoczątkować nowe jakoś­ciowo układy w stosunkach między resortami a przed­siębiorstwami.

 

Trwają też prace nad generalną reformą cen. W za­kresie cen zaopatrzeniowych podjęte już przygotowania zmierzają do jej wprowadzenia z początkiem 1982 roku. Szczególnie niezbędna jest również możliwie szybka kompleksowa reforma cen detalicznych. Powstają już na gruncie naukowym projekty odnośnych rozwiązań, okre­ślających zakres reformy, etapy jej wprowadzania, sy­stem rekompensat. Propozycje w tym względzie będą przedstawione społeczeństwu do zaopiniowania.

 

Najpilniejszych rozstrzygnięć wymagają kwestie pod­wyżki cen węgla, jak również cen chleba, mąki i prze­tworów mącznych. Opracowanie, konsultacja i uzgod­nienie, wreszcie szybkie wprowadzenie tych decyzji w życie pozwoli zgromadzić doświadczenie, jakie potrzebne jest m. in. do możliwie najlepszego przygotowania głów­nej operacji cenowej.

 

Wspomnę jeszcze o ważnej i pilnej potrzebie, jaką jest pełniejsze wykorzystanie istniejącego potencjału produk­cyjnego. Zwłaszcza w obecnej sytuacji nie możemy poz­wolić sobie na to, by potencjał ten, zbudowany i zmo­dernizowany tak wielkim wysiłkiem, pracował tylko  5 dni w tygodniu. Zbyt wielkie powoduje to ubytki produkcji, zwłaszcza w przemysłach surowcowych, które decydują dziś o sytuacji gospodarczej kraju. Dotkliwie zmalały z tej przyczyny nasze dochody z eksportu, a w następstwie i nasze możliwości zakupu z importu nie­zbędnych 'surowców, materiałów czy też tak dramaty­cznie brakujących artykułów rynkowych. W rezultacie wiele zakładów staje, maleje jeszcze bardziej produk­cja, zarówno na rynek jak i na eksport, w rezultacie spirala upadku, błędne koło zamyka się.

 

Jak najszybciej trzeba to przerwać, należy wydłużyć czas pracy nie załóg, a maszyn i urządzeń. Niech człowiek pracuje 5, a zakład 6 dni w tygodniu. Jest to aktu­alnie kluczowy problem, kardynalny warunek zahamowa­nia spadkowej tendencji w gospodarce. W pierwszym rzędzie dotyczy to górnictwa, a obecnie, zwłaszcza w sezonie, również przemysłu spożywczego. Pozyskanie nie­zbędnej w tym celu siły roboczej powinno obecnie sta­nowić przedmiot naszych usilnych starań. Jest to wielkie gospodarcze, ale i partyjne zadanie.

 

Rozwinięta prezentacja omówionych wyżej problemów przewidywana jest na najbliższym posiedzeniu Sejmu.

 

Tekst na podstawie książki W.Jaruzelskiego „Przemówienia 1981-1982”, Książka i Wiedza, Warszawa, 1983. strony: 51-58.

 

Przejście na stronę Teksty

 

Przejście na Stronę Główną