Wojciech Jaruzelski
Przemówienie na zakończenie obrad XIX Plenum KC PZPR
wygłoszone 14 maja 1985 r.
Opublikowany materiał oraz referat Biura Politycznego,
wielce interesująca i bogata dyskusja — zawierają ogrom ocen i wniosków. Trudno
więc w tej wypowiedzi, niejako „na gorąco”, o ich pełne merytoryczne podsumowanie.
Podjęcie takiej próby musiałoby nieuchronnie grzeszyć powierzchownością.
Przyjęta na dzisiejszym plenum decyzja o nierozwiązywaniu Komisji Uchwał i
Wniosków do czasu rozpatrzenia końcowych wyników naszej dzisiejszej pracy
pozwala mi ograniczyć się tylko do kilku refleksji i swego rodzaju komentarza
na tle i pod wrażeniem dyskusji.
Zastosowana dziś metoda, a mianowicie zobowiązanie
komisji do czuwania nad realizacją zawartych w uchwale wniosków, dowodzi
powagi, z jaką traktujemy dorobek XIX Plenum, i konsekwencji, z jaką zamierzamy
wcielać w życie jego idee i założenia. Jest to zresztą w pełni zgodne z
wyrażoną na XIII Plenum intencją zwiększenia nacisku na wykonawczo-egzekucyjną
stronę podejmowanych uchwał.
Wokół tego plenum narosło wiele różnego rodzaju opinii.
Z jednej strony ogromne i uzasadnione oczekiwania, ale idące aż tak daleko,
jak: gdyby miało ono być czarodziejskim środkiem, który całość problemów
inteligencji rozstrzygnie w sposób jednorazowy i radykalny. Jest to,
oczywiście, niemożliwe, chociaż plenum to ma wielki ciężar gatunkowy i może
oraz powinno przyczynić się do postępu na wszystkich obszarach działania
inteligencji, a więc tym samym we wszystkich niemal dziedzinach życia naszego
narodu.
Z drugiej strony rozpowszechniana jest przez przeciwnika
wewnętrznego i zewnętrznego, a podejmowana przez malkontentów opinia, że to
plenum niczego nowego nie wniesie, niczego nie zmieni. Jest to pogląd fałszywy,
obezwładniający, szkodliwy. Myślę, że potrafimy udowodnić w praktyce, że jego
głosiciele mylą się głęboko.
Członkowie Komitetu Centralnego z uwagą wysłuchali
uczestniczących w naszych obradach wybitnych przedstawicieli inteligencji. Ich
głosy napawają optymizmem. Łatwiej pokonywać trudności, gdy ma się takie wsparcie.
Dyskusja była szczera, pryncypialna i krytyczna. W zasadzie wolna od ukłonów i
komplementów. Obeszło się także bez tak modnego ostatnio czarnowidztwa, jak i
bez naciąganych hurraoptymistycznych ocen.
Miarą szacunku i życzliwości dla inteligencji nie mogą
być deklaracje i pochwały, ale przede wszystkim uczciwe, szczere wskazywanie na
zjawiska negatywne, na różnego rodzaju słabości, niekiedy nawet objawy
chorobowe, a przede wszystkim stawianie wielkich — na miarę ambicji i
możliwości inteligencji — zadań. Wręcz symboliczną wymowę dla idei zrozumienia
i porozumienia miała wczorajsza i dzisiejsza dyskusja. Wypowiadali się i
partyjni, i bezpartyjni, przedstawiciele różnych inteligenckich dziedzin i
specjalności, robotnicy i chłopi, przedstawiciele aparatu partyjnego,
państwowego, gospodarczego. Różnie kładziono akcenty. Ale w sprawie nadrzędnej
— konieczności przyspieszenia rozwoju kraju — był to głos wspólny. Nie było
formuł „my i wy”, „my i oni” — jakże częstych jeszcze w naszym życiu.
W dyskusji udało się również uniknąć pochopnych
uogólnień, które w takich przypadkach grożą fałszywym uproszczeniem. To bardzo
ważne. Wspólnej sprawie najlepiej
służy surowy realizm,
nieokrojona prawda życia, świadomość zarówno dobrych, jak i
złych doświadczeń.
Występujące dziś w naszym społeczeństwie — tym samym
więc, a może nawet szczególnie wśród inteligencji — podziały i sprzeczności
oraz związana z nimi walka, wynikają:
Partia widzi swą powinność w połączeniu zdecydowanej
obrony pryncypiów socjalizmu z wolą i umiejętnością odnowy rozumianej jako
proces ciągłego poszukiwania i wdrażania bardziej efektywnych i nowoczesnych
rozwiązań.
Linia IX Zjazdu wyrasta z marksistowsko-leninowskiego
założenia, że sprawowanie przez klasę robotniczą czołowej roli, realizacja
klasowego kursu partii nie odbywają się kosztem innych klas i warstw ludzi
pracy, a przeciwnie, spełniane są w interesie całego narodu. Akcentowanie
więc roli klasy robotniczej to nie dzielenie, nie konkurencyjność. To
określenie miejsca czołowej siły socjalistycznego budownictwa według jej
historycznej i społecznej misji.
Zasługi, które położyła postępowa inteligencja polska dla
kształtowania postaw patriotycznych, obrony przed wynarodowieniem,
podtrzymywania woli wybicia się na niepodległość, stymulowania przemian
społecznych, są niezwykle cennym dziedzictwem. Im dobitniej je pokazujemy, im
mniej pozostawiamy niedomówień, tym trudniej
jest naszym przeciwnikom prowadzić żerujące na mitach i fałszerstwach
manipulacje. Przyszłość zadecyduje. Ale przeszłość uczy. Na tym polega
znaczenie walki o edukację historyczną narodu. A zwłaszcza młodzieży. Z czego
być dumnym, a co przezwyciężać? Co pielęgnować, a co wypalać gorącym żelazem?
Przenikliwość i ostrość leninowskiej odpowiedzi na tego
typu pytania — że przypomnę artykuł „O dumie narodowej Wielkorusów” — jest
cenną inspiracją do myślenia również o najbardziej szarpiących, dramatycznych
polskich sprawach. To daleki jeszcze od spłacenia dług nauk społecznych,
naszych socjalistycznych teoretyków i publicystów.
Konieczne są głębsze jakościowe syntezy tego, co w budowaniu
nowego ustroju w Polsce uniwersalne, z tym, co specyficzne.
Traktowanie uniwersalnych praw socjalizmu z przymrużeniem
oka, jako swego rodzaju serwitutu wynikającego jakoby z tzw. geopolityki — to
zasadniczy błąd. Z kolei ostre rozróżnienie tego, co w specyfice chlubne,
korzystne, twórcze, od tego, co hamuje, opóźnia, niekiedy ciąży jak ołów — to
warunek powodzenia socjalistycznej odnowy, ustrzeżenia się zarówno prawicowego,
rewizjonistycznego błądzenia, jak i hurrarewolucyjnych, dogmatycznych miraży.
Jesteśmy przeciwko szowinistycznej, megalomańskiej wersji
polonocentryzmu. Ale jednocześnie jesteśmy przeciwko kosmopolitycznej
naiwności i zaślepieniu. „Pawiem i papugą” Zachodu Polska już była z wiadomymi
skutkami. Kolejną lekcją stały się brutalne fakty ostatnich lat. Restrykcje to
nie tylko świadomy cios w naszą ekonomikę jako całość. To także uszczuplenie
środków dewizowych na zakup sprzętu laboratoryjnego, uzupełnienie księgozbiorów,
podróże naukowe. Widzimy w tym doświadczeniu jeszcze jeden argument za
poleganiem na własnych siłach oraz na wzmożonej współpracy z krajami
socjalistycznej wspólnoty.
Nie znaczy to, że stoi przed naszą nauką i kulturą
problem, czy orientować się na Zachód, czy na Wschód. Współczesna nauka i
kultura musi być otwarta na świat, na wszystkie kierunki jego rozwoju. Ale to
przecież nie my wymyśliliśmy absurdalne często ograniczenia w przepływie
technologii, lecz kontrolowany przez Stany Zjednoczone COCOM (Komitet Kontroli
Rynku). Takich ograniczeń w stosunkach z krajami socjalistycznymi nie było i
nie ma. W przypadku Wschodu jesteśmy równoprawnie traktowanym partnerem. Nasz
postęp i rozwój leży w interesie całej wspólnoty. W każdym z państw socjalistycznych
znajdujemy życzliwego i solidnego partnera oraz rozległe, wdzięczne audytorium
dla naszych narodowych osiągnięć i dzieł.
Były w naszej historii okresy, kiedy pierwszym narodowym
zadaniem było odzyskanie państwowości, odbudowa zniszczeń, kładzenie
fundamentów. Dziś takim naczelnym zadaniem jest dokonanie zdecydowanego postępu
w gospodarce, a w szczególności jakościowego skoku w dziedzinie
naukowo-technicznej. Z wielkim uproszczeniem można to określić jako prawdziwie
polskie „być albo nie być"! To główne ogniwo. Wszystkie inne problemy,
chociaż niezwykle ważne, stają się wobec niego wtórne.
Dyskusja na temat nauki, techniki, gospodarki była
szczególnie bogata. Ujawniła liczne słabości. Wskazała, jak wielkie jest
marnotrawstwo w sferze intelektu. Inteligencja powinna być zaprzeczeniem
partactwa. Partactwo jest zaprzeczeniem inteligencji. A tymczasem krytykuje
się jakość pieczywa czy butów, ale nie mniejsze straty przynoszą „buble”
powstające w sferze dokonywania ocen, projektowania, wytyczania programów i
zadań.
W myśleniu i działaniu na rzecz postępu istnieją wielkie
rezerwy kadrowe i organizacyjne. Wymagają zasadniczych, w tym i systemowych
rozwiązań. Należą do nich m.in.
decyzje, które powinny
zdecydowanie zwiększyć przepływ
kadr z uczelni do przemysłu i odwrotnie. Przybliżyć kształcenie do praktyki.
Mówili zresztą o tym towarzysze Grzymek i Kowalski.
Powołaniem nauki jest — na podobieństwo lokomotywy —
ciągnąć gospodarkę i życie społeczne, cywilizację, myślenie, obyczaje. Przy tym
miernikiem oceny nauk ścisłych, stosowanych, jest odpowiedź na pytanie — na ile
przyczyniają się one do tego, aby Polska była bogatsza, a człowiekowi żyło się
lżej, lepiej.
Z kolei miernikiem oceny nauk społecznych jest odpowiedź
na pytanie, na ile dzięki nim człowiek staje się mądrzejszy i lepszy,
wydajniejszy w pracy i bardziej twórczy w społecznym działaniu.
Dojrzewają założenia przyszłego planu pięcioletniego.
Przygotowywany jest — o czym mówił prezes Polskiej Akademii Nauk profesor Jan
Kostrzewski — III Kongres Nauki Polskiej. Trwają prace nad projektem programu
partii, który sięgnie przełomu wieków.
Zwracamy się z tego plenum do wszystkich środowisk
inteligencji polskiej o udział w tych pracach. Szczególnie liczymy na rzetelne
oceny i ekspertyzy. Ich system rozbudowujemy i doskonalimy. Także w nowych,
unikalnych formach. Wprowadziliśmy m.in. system wykładów dla działaczy
partyjnych i państwowych centralnego szczebla wygłaszanych przez wybitnych
uczonych, którzy naświetlają szczególnej wagi problemy teoretyczno-roz-wojowe.
Warto wykorzystać te doświadczenia również w województwach posiadających takie
możliwości.
W dyskusji mówiono o sprawach kultury. Jest to obszar
ogromny, poczynając od — nazwijmy to — „najwyższych pięter" twórczości
artystycznej, poprzez cały wachlarz różnych form upowszechniania i
uczestnictwa, aż po sprawy dnia codziennego.
Tymczasem w naszym społeczeństwie rozumienie kultury
zbyt często dotyczy tylko jej, co prawda, niezwykle ważnej, ale mimo wszystko
cząstki. Najrzadziej tym pojęciem obejmuje się obszar stosunków między ludźmi.
Nie chciałbym zwulgaryzować złożonych dylematów polityki kulturalnej ani
pomniejszyć znaczenia procesów twórczych. Jednakże nawet największe osiągnięcia
intelektualnej czołówki byłyby „wołaniem na puszczy", gdyby nie wpływały
na ciągłą i widoczną poprawę elementarnych form kultury życia i współżycia
społecznego, codziennych postaw, zachowań i obyczajów, dbałości o piękno
polskiego słowa.
Umysłami młodzieży rządzą dziś w dużym stopniu kosmopolityczne
treści rozrywki. Umysłami dorosłych nierzadko czarna magia, znachorstwo,
wróżbici i okultyści. Przed nami wiek XXI. Towarzysz Hanf mówił, że już weń
wkraczamy. Ale przecież niemało jeszcze u nas XIX, a nawet XVII i XVIII wieku.
Jakże rozległa jest jeszcze sfera kołtuństwa i ciemnoty, wzajemnej
dokuczliwości, robienia sobie na złość, zdziczenia obyczaju i zwykłego
chamstwa, w tym także żenującego zachowania się za granicą niektórych polskich
turystów i pseudoturystów. To trzeba karczować. W tym misja polskiej
inteligencji. Kto ma z tym złem walczyć, jeśli nie polski inteligent? To walka
o dobre imię Polski. Jednocześnie to istotna płaszczyzna poczucia narodowej
wspólnoty, współodpowiedzialności, porozumienia.
Socjalizmowi w Polsce trzeba takiej kultury masowej,
która, wyrażając i uszlachetniając styl życia różnych społecznych środowisk,
jednoczyłaby je w zwartym, stale wzbogacanym nurcie kultury ogólnonarodowej.
Pragniemy, aby życie człowieka w socjalizmie było barwne i ciekawe, aby każdy
mógł je przeżyć zgodnie ze swoją własną wizją, ambicjami, uzdolnieniami, a
jednocześnie zgodnie z ogólnym dobrem.
Liczymy na to, że raport, którego opracowanie podejmuje
Narodowa Rada Kultury, odpowie i na pytania: Na ile kultura mogłaby się
przysłużyć narodowej kondycjiPolaków? Czym uatrakcyjnić i uszlachetnić egzystencję
społeczeństwa na progu trzeciego tysiąclecia?
Jeszcze raz podkreśliliśmy, że w ocenach twórczości
stosujemy i stosować będziemy kryteria merytoryczne. W tak delikatnej,
indywidualnej sprawie, jak twórczość naukowa i artystyczna — mówił Lenin — nie
ma miejsca na mechaniczne wyrównywanie, niwelowanie, panowanie większości nad
mniejszością. Twórczość kulturalna nie może być traktowana szablonowo. W tej
dziedzinie mniej niż gdziekolwiek indziej można sobie pozwolić na schematy.
Myślę, że kierując się tym właśnie wskazaniem Lenina,
można w stosunku do różnych gatunków twórczości przyjąć prostą regułę — liczy
się przede wszystkim dobro Polski, wartości humanistyczne, elementarna lojalność
wobec państwa. Poniżej tego poziomu nie zejdziemy. Ale też nikogo ani
błaganiem, ani przemocą nawracać na socjalizm nie zamierzamy. Tak
formułowaliśmy naszą politykę w pierwszych latach powojennych wobec kadr
fachowych z okresu przedwojennego. Sprawdziła się w pełni. Sprawdzi się i
teraz.
Partia chce być otwarta na wszystko, choćby gorzkie,
trudne i rogate, ale co rodzi się z naszych polskich dylematów i z polskich
nadziei, a nie z cynicznego nihilizmu. Nie każdy, kto nas krytykuje, jest
przeciwko nam. I nie każdy, kto nas chwali, jest z nami. Naprawiajmy błędy
niezależnie od tego, z jakiej strony krytyka pochodzi. Rozważania o problemach
inteligencji wiążą się ściśle ze sprawiedliwą oceną i trafnością doboru kadr.
Na następnym posiedzeniu Komitetu Centralnego zamierzamy
rozpatrzyć informację o realizacji przyjętych przez XIII Plenum zasad polityki
kadrowej. Ich istotą — jak pamiętamy — jest preferowanie najlepszych,
niezależnie od ich organizacyjnej przynależności. Ludzi wysoce uzdolnionych, dociekliwych, pomysłowych
nie brakuje.
Nie odpowiadamy za frustrację wynikającą z ich własnej
winy. Ale czujemy i musimy czuć się odpowiedzialni za poczucie
niedowartościowania wywołane wadliwością układów organizacyjnych czy systemów
motywacyjnych, a także subiektywizmem ocen, w tym premiowaniem miernot. Trzeba
jednak mówić otwarcie — także i o tym, że nierzadko fałszywe miary stosuje
naukowiec wobec naukowca, ekonomista wobec ekonomisty, inżynier wobec
inżyniera, lekarz wobec lekarza.
Jedną z przyczyn upartego utrzymywania się układów
hamujących postęp jest wieloletni niedowład mechanizmów awansu poziomego.
Przez całe dziesięciolecia główna droga materialnego i prestiżowego awansu
prowadziła poprzez obejmowanie kolejnych kierowniczych stanowisk.
W rezultacie ludzie, których miejsce, z uwagi na predyspozycje,
jest przede wszystkim w zespołach twórczych - badawczych, konstrukcyjnych,
projektowych, pełnią częstokroć funkcje administracyjne. Co gorsze, przenoszą
się nierzadko poza swój zawód, a zdarza się — o czym mówiono z goryczą — poza
swój kraj.
Potencjalni twórcy muszą stawać się rzeczywistymi
pionierami postępu, otrzymać swą wielką szansę. Walczyliśmy już w naszej partii
o różne cele. Pora obecnie podjąć walkę o talenty. Stanowią bezcenne dobro
narodu. Powinny więc podlegać nietypowym zabiegom i szczególnej partyjnej i
państwowej trosce. Są to dwa zadania. Pierwsze, znajdować i rozwijać talenty,
poczynając od najmłodszych. To szczególna rola szkoły, która, jak słusznie
napisała niedawno w „Trybunie Ludu" Renata Maszkowska, nie jest
dostatecznie nastawiona na rozwój indywidualności. Drugie zadanie to sprzyjać
rozwojowi wszelkich uzdolnień, pobudzać je, bo w istocie każdy człowiek jakiś
ich rodzaj posiada.
Słuchaliśmy ostatnio w telewizji wielu budujących
wypowiedzi licealistów. Pragną się dobrze uczyć i pracować. To główny cel, jaki sobie
stawiają. Dziś zdają maturę.
Pozdrówmy ich serdecznie z tej okazji, a także ich rodziców i nauczycieli. Konieczne
jest stworzenie skutecznych metod pobudzania naukowo-technicznej wyobraźni
młodzieży, rozszerzenia i skoordynowania inicjatyw w rodzaju Młodzieżowej
Akademii Umiejętności „Sztandaru Młodych”. Wspieraniu ludzi utalentowanych,
wzrostowi uczestnictwa w procesach innowacyjnych przysłuży się system
stypendiów, od szczebla prezesa Rady Ministrów aż do dyrekcji dużych zakładów
pracy. Będą one przyznawane przede wszystkim uzdolnionym twórcom techniki, by
mogli skupić energię na określonym zadaniu, szczególnie ważnym dla procesów
rozwojowych w szerokiej skali. Pozwólcie, że ustosunkuję się do tego, zresztą
bardzo rozległego nurtu dyskusji, który dotyczył sytuacji materialnej
inteligencji.
Wysokie płace inteligencji nie są sprzeczne z interesem
robotniczym. Przeciwnie — zwrócą się z nadwyżką, służąc dobru klasy
robotniczej i całego narodu. Rzecz nie w tym, czy więcej płacić,
lecz ile i za co? Nie wstyd rozmawiać o pieniądzach. Wstydliwe jest ich marnowanie.
W potoku rozwiązań nie może zagubić się znana od starożytności zasada: „daję,
byś dał”.
„Spłaszczanie” do przeciętności, wulgarnie pojmowany
egalitaryzm jest zaprzeczeniem socjalistycznej sprawiedliwości społecznej. Tym
bardziej dotyczy to inteligencji. Fundamentalna zasada „każdemu według pracy”
musi oznaczać sprawiedliwe zróżnicowanie. Ludziom najbardziej twórczym, których
talent, wiedza, pracowitość owocują największymi efektami, należy się znacznie,
ale to znacznie więcej, nawet za cenę daleko idących preferencji. Ale i
odwrotnie — słusznie mówiła towarzyszka Przeworczyk: płacić nie za formalne
wykształcenie, nie za sam intelekt, a za inicjatywę, innowacyjność, efekty.
Regulacje płacowe nie mogą być mechaniczne, muszą zależeć
od efektów pracy. Jednym się zdecydowanie poprawi, drudzy pozostaną na
dotychczasowym, a niektórzy może nawet na niższym poziomie. Wynika to m.in.
stąd, że obok „spłaszczenia" siatki płac występują także — a szkoda, że o
tym w dyskusji nie mówiono — nieuzasadnione nadmierne rozpiętości, nie
potwierdzane rzeczywistą pracą. Fikcyjna wieloetatowość, częste, bezowocne dla
kraju, intratne wyjazdy zagraniczne, dopisywanie się do cudzych osiągnięć i
wynalazków. Z tym godzić się nie można.
W jaki sposób, jakimi siłami uporządkować systemy płac?
Jak wygospodarować potrzebne środki? Na obecnym etapie, zgodnie zresztą z
zapowiedzią, podejmiemy najpilniejsze decyzje, dotyczące w szczególności płac w
sferze nauki i szkolnictwa wyższego. W odpowiednim czasie przyjdą następne.
Wezmą to na warsztat właściwe resorty. Ale w znacznej części przypadków
rozstrzygać przecież będą kolektywy zakładowe, same bezpośrednio zainteresowane
inteligenckie środowiska.
Podstawowe znaczenie mieć będą odpowiednie decyzje i
działania w zakładach pracy i instytucjach. Nie da się ich przeprowadzić
wyłącznie administracyjnymi, a tym bardziej odgórnymi decyzjami i środkami.
Wymagają one natomiast, na co słusznie wskazał towarzysz Wasilewski, zbudowania
lub uzupełnienia i skorygowania systemów i kryteriów obiektywnie
wartościujących.
Tak już jest, że w sprawach płacowych na ogół wszyscy
zgadzają się z ogólnymi zasadami, ale gdy trzeba opowiedzieć się konkretnie,
komu dać, a komu może ująć — zapada milczenie. Trzeba to przełamywać. Jest to
nie zawsze wdzięczny, ale konieczny obowiązek organizacji partyjnych, związków
zawodowych, samorządów pracowniczych, kierownictw, dyrekcji zakładów oraz innych
posiadających samodzielność gospodarczą instytucji.
W dyskusji akcentowano potrzebę nie tylko materialnej
motywacji. Towarzysz Szatkowski mówił, że w robotniczym interesie leży, aby
polski inteligent czuł się potrzebny. Chęć udziału w życiu politycznym,
gotowość współuczestnictwa, współdecydowania, współautorstwa są bardzo wyraźnie
i wprost deklarowane w sondażach Centrum Badania Opinii Społecznej. Pisał o tym
ostatnio towarzysz Stanisław Kwiatkowski. Cieszy nas bardzo, że nie brak
ludzi uznających takie postawy za cel osobistych aspiracji. Określa to wagę i
znaczenie moralnych wyróżnień.
Jest tu miejsce i na gorzką prawdę. W publicystyce, w
książkach, w telewizji, w radiu powracają nazwiska autorów koncepcji budowy i
projektów technicznych Kanału Augustowskiego, Gdyni, Centralnego Okręgu Przemysłowego.
Natomiast prawie wszystkie obiekty wzniesione w okresie planu sześcioletniego
i następnych pięciolatek są anonimowe. Są sierotami.
Za mało ciągle czynimy, by opinia społeczna znała zarówno
wybitnych robotników, jak i najbardziej zasłużonych twórców nauki, techniki,
kultury oraz innych dziedzin działalności intelektualnej. Inteligencja polska
ma swoją chlubną awangardę. Ukazać ją narodowi. Uczynić wzorem i punktem
odniesienia. To szczytny obowiązek naszej partii.
W tym miejscu pragnę przyłączyć się do głosów przypominających
ogromny dorobek inteligencji w Polsce Ludowej. Trzeba go nieustannie
potwierdzać, chociażby dlatego, że pomaga to w przełamywaniu różnych kompleksów,
nastrojów niemożności, pesymizmu. Przeżywane obecnie trudności skłaniają do
koncentrowania uwagi na słabościach, opóźnieniach i zaniedbaniach. Ale
niesłuszne i niesprawiedliwe byłoby zapominanie o ogromnym dorobku
czterdziestolecia i efektach ostatniego, niezwykle trudnego okresu, na które w
wielkiej mierze złożył się godny szacunku wysiłek naszej polskiej,
patriotycznej inteligencji.
IX Zjazd wytyczył linię, od której odwrotu nie ma i nie
będzie. Aby urzeczywistnić socjalistyczną odnowę, aby partia ta sama stawała
się nie taką samą — zrobiliśmy niemało. Jednakże — aby nie mogło dojść do
powtórzenia się deformacji, o których mówi przyjęte na XII Plenum
sprawozdanie o przyczynach i przebiegu konfliktów społecznych w dziejach Polski
Ludowej — trzeba wytrwale przezwyciężać oportunizm zarówno wobec klasowego
przeciwnika, jak i zła w naszych własnych szeregach. Zwalczać metody i nawyki,
które ciągną wstecz.
Otrzymuję w tych sprawach sporo listów. W jednym z nich
pisze robotnik z małej miejscowości: tu, «na dole», ludzie coraz więcej
zaczynają narzekać na złe stosunki międzyludzkie, klikowość i
niesprawiedliwość (...). Wiele niesprawiedliwości dzieje się w zakładach pracy
przy rozdziale nagród, przyznawaniu odznaczeń, przydziale mieszkań (...). W
zakładach pracy, instytucjach dalej się popija, i to w godzinach pracy. Pije
nawet władza, na którą nie ma siły. Jest duże rozluźnienie dyscypliny”.
Taki obraz wydaje się zbyt uogólniony i nadmiernie
wyostrzony, ale traktować go trzeba jako sygnał ostrzegawczy. Podobnie jak
wypowiedź towarzysza profesora Erazmusa, który na łamach „Wprost” przestrzega
przed odradzaniem się swoistych biurokratyczno-dygnitarskich struktur poziomych
na niektórych lokalnych szczeblach władzy. Potwierdzają to także raporty
Centrum Badania Opinii Społecznej. Wynika z nich, że kształt stosunków społecznych
w niejednym środowisku pozostawia wiele do życzenia. Część respondentów
dostrzega przejawy ignorowania społecznej opinii, arogancji i samowoli, nadużywania
stanowisk, Docenia się, co prawda, wysiłki i osiągnięcia w przezwyciężaniu
starych metod. I jest to niewątpliwe. Mamy powód, mamy tytuł, aby z
satysfakcją powiedzieć, jak wiele zmieniło się na korzyść, jak wiele udało się
poprawić i ulepszyć, jakie metody zostały bezpowrotnie usunięte. Ale wyniki tych
badań ukazują również liczne jeszcze braki i słabości. Słusznie więc oczekuje
się od nas bardziej skutecznego, wytrwałego działania.
A tak na marginesie: konieczne są, oczywiście, uroczyste
obchody ważnych rocznic i wydarzeń. Niedawno przecież uczestniczyliśmy w nich z
uzasadnionym wzruszeniem. Ale nie wolno dopuścić do nawrotów teatralizacji
życia publicznego, do przerostów celebry, tytułomanii. Znane są skrajne
przypadki, gdy właściwi bohaterowie uroczystości stają się jedynie tłem dla
„dygnitarzy". Normalizacja — to nie odtwarzanie szkodliwych metod i
przestarzałych wzorców życia społecznego. Dla takiej „normalizacji” miejsca
być nie może.
Abecadłem politycznego działania jest pozyskiwanie ludzi.
Linia porozumienia i walki ma w inteligenckich środowiskach szczególne
znaczenie. Wymaga bardzo skrupulatnych rozróżnień. Czas teraźniejszy, choć
pełen napięć i trudności, ma tę zaletę, że zrzuca maski, odsłania prawdę
postaw i poglądów.
Wraz z całym Komitetem Centralnym jesteśmy z tymi w
klasie robotniczej, w partii, w całym społeczeństwie, którzy głośno pytają:
Dlaczego łożyliśmy na kształcenie i tolerowanie rozmaitych „najderów” i co w
przyszłości zamierzamy robić, aby do takich faktów nie dopuszczać? Dlaczego
bywa tak, że młody, oddany Polsce Ludowej człowiek przebija się przez istny tor
przeszkód, a prymus antysocjalizmu korzysta z taryfy ulgowej? Dlaczego
zdarzają się w uczelniach przypadki „wycinania" w wyborach niektórych
osób tylko dlatego, że są aktywnymi członkami partii, a jednocześnie nierzadko
ma miejsce obrona, a nawet preferowanie jawnych
reakcjonistów?
Nikomu, kto chce wydostać się z grzęzawiska totalnej
negacji, drogi nie zamykamy. Nie uważamy, że w każdej sprawie zawsze i wszędzie
mieliśmy rację. Od nikogo nie żądamy „utraty twarzy”. Są kwestie, których
rozwiązania nie da się przyspieszyć. Niekiedy potrzebna jest interwencja
chirurgiczna, częściej jednak skuteczna jest i powinna być cierpliwość.
Wszystko ma jednak swój limit czasu. Kto nie zrozumiał jeszcze, że realna — socjalistyczna
Polska jest jego jedyną ojczyzną, kto, często w podeszłym wieku, woli zachować
mentalność obrażonego nastolatka — tego do porozumienia ciągnąć końmi nie
będziemy.
Idziemy drogą dialogu i partnerstwa, autonomii i samorządności
inteligenckich organizacji i stowarzyszeń. Jest to impuls, by działający w nich
ludzie dobrej woli własnym wysiłkiem dopełnili dzieła porozumienia i normalizacji
w inteligenckich środowiskach.
Ludzie działający nigdy nie wiedzą, jak oceni ich historia.
Ale jednego jesteśmy pewni: nie wybaczy ona nieobecności, bierności, marazmu. Z
uznaniem natomiast oceni udział, aktywność, wkład twórczej myśli i działania.
Goście naszego plenum reprezentowali różne środowiska,
zawody, regiony. Ale nie mieliśmy do czynienia — chociaż powiem otwarcie,
obawiałem się tego — z przerzucaniem odpowiedzialności, boczeniem się i obrażaniem.
Wypowiedzi cechowało poczucie jednej, wspólnej odpowiedzialności — przed
Polską. W szczególnej mierze dotyczy to naszej partii. Jej rolą jest przecież
pobudzanie i organizowanie twórczego, zbiorowego myślenia i
marksistowsko-leninowskie syntetyzowanie jego efektów, przewodzenie we
wdrażaniu postępu do społecznej praktyki. Jest to rola burzyciela tego, co
konserwatywne, co hamuje postęp, przeszkadza w realizacji zasad ustrojowych
socjalizmu, a jednocześnie organizatora wykorzystania naszych realnych
polskich możliwości. Jak mówiło wielu towarzyszy, partia powinna być generatorem
postępu w zakładzie pracy, w gospodarce, promotorem, szybkiego awansu ludzi
twórczych, przemian w polityce kadrowej, w stosunkach społecznych.
Partia nie zamierza wypowiadać opinii na temat technologii
mikroprocesorów i nie będzie orzekać, czy proces syntezy chemicznej jest
ideologicznie słuszny. Jest oczywiste, że kierownictwo partii i rządu
intelektualnej czołówki narodu nie może ani wyręczyć, ani zastąpić. Ale
zarazem partia nie wyrzeknie się nigdy wpływu na takie kierowanie polityką
naukową, kadrową i stypendialną, które zapewni optymalne połączenie tego, co
realne, z tym, co dla socjalistycznej przyszłości Polski konieczne.
Z tak rozumianej roli Polskiej Zjednoczonej Partii
Robotniczej wynikają zasadnicze obowiązki inteligencji partyjnej. W referacie
powiedzieliśmy, za co jesteśmy jej wdzięczni, w czym widzimy słabości, czego
oczekujemy. „Zadanie zadań” wykształconych towarzyszy, zwłaszcza tych, którzy
działają w naukach społecznych, w kształceniu i wychowaniu, w kulturze, w
masowym komunikowaniu się, a zwłaszcza edukacji społecznej — to rozwijanie
ofensywy w dziedzinie upowszechniania fundamentalnych treści programu i
polityki naszej partii.
To przede wszystkim przodowanie w pracy, w
innowacyjności, to tworzenie promieniującego szeroko przykładu
odpowiedzialności za socjalistyczne państwo, wzorca służby w imię przyszłości
Polski.
Plenum poświęcone było sprawom wewnętrznym, żywotnym
sprawom kraju. Ale przecież nie pominęło i miało poczucie znaczenia wszystkich
problemów, które występują w sytuacji międzynarodowej, a w szczególności
imperialistycznych zagrożeń, jakże często wyposażonych dziś w antypolskie
ostrze.
Dlatego też wszystko, co kraj nasz umacnia — a więc i
wnioski, które wyniesiemy z obrad tego plenum, zadania, które podejmiemy —
będzie czynnikiem stabilizującym, obiektywnie służącym pokojowi. Mówili o tym
dobitnie towarzysze Krasowski, Walichnowski i inni.
Plenum dało inspiracje do konkretnych działań na dziś,
jutro i dalej, a także do teoretycznych, naukowych uogólnień, które mogą i
powinny być wzięte na warsztat przez placówki naukowe, zwłaszcza przez Polską
Akademię Nauk i Akademię Nauk Społecznych.
Nasze posiedzenie miało praktyczne i teoretyczne znaczenie.
Jest to jego wielka zaleta. Było to plenum doniosłe. Wieńczy pewien etap, ale,
co najważniejsze, podejmuje zasadnicze problemy, stawia perspektywiczne
zadania.
Wielce zobowiązuje nas szerokie zainteresowanie społeczne.
Uniwersalny charakter plenum, śmiałość podjęcia tematu przynoszą zaszczyt
Komitetowi Centralnemu i wszystkim przedstawicielom inteligencji polskiej, którzy
tak aktywnie i twórczo podeszli do tego zadania. Sprawy inteligencji nie mogą
być traktowane kampanijnie. Musi to być system działań stale usprawniany i
ulepszany. Co byśmy uchwalili, jakie mądre słowa wypowiedzieli — zadecyduje
realizacja, rozstrzygnie praktyka. To nią będziemy mierzyć wartość tego plenum,
jego perspektywiczne znaczenie dla Polski.
Tekst na
postawie książki W.Jaruzelskiego „Przemówienia 1985”, Książka i Wiedza,
Warszawa, 1986, strony 128-144.