Po lewej matka W.Jaruzelskiego Wanda Jaruzelska (Zarembianka), po prawej
siostra Teresa Jaruzelska
Kochane Moje!
List ten piszę z obozu położonego o 40 km. od Riazania, gdzie przybyliśmy przed paru dniami, na 3 tygodnie dla odbycia tutaj manewrów i różnych ćwiczeń z taktyki polowej, której teren tutejszy bardzo dobrze odpowiada. Są tutaj baraki w lesie, gdzie śpimy, a całe dnie i często nawet noce spędzamy w terenie na różnych intensywnych ćwiczeniach. Obóz ten leży zaledwie o kilka kilometrów od naszego korpusu tak, iż kontakt jest utrzymywany, lecz z braku czasu, jest to oczywiście nie wykorzystane, ażeby móc odnaleźć znajomych lub poznać życie naszej 2 dywizji. Ja jestem zdrów i oprócz wilczego apetytu oraz chęci do spania nie odczuwam innych potrzeb, oczywiście jeśli nie liczyć ciągłego braku czasu dla samego siebie, męczących ćwiczeń i ogromnie silnej dyscypliny. W tych dniach odbywały się u nas egzaminy z kilku głównych przedmiotów w zakresie przerobionego przez miesiąc programu i muszę się pochwalić, iż wynik ze wszystkich dziedzin miałem celujący.
Kochane Moje! Tęsknię bardzo do Was i ciągle myślę, jak dajecie sobie
radę w tym okresie jesiennym, kiedy trzeba zaopatrzyć się we wszystko,
co jest niezbędne na zimę, lecz mam nadzieję, iż nie pozostaniecie nieprzygotowane
do spokojnego i o ile to jest możliwe wygodnego spędzenia zimy. Oprócz
jednej kartki dotychczas żadnej wiadomości od Was nie otrzymałem, toteż
proszę bardzo piszcie często pod adresem, który na odwrocie podaję. Chociaż
życie mamy niezbyt słodkie, lecz czas biegnie bardzo szybko i sam nie wiem,
kiedy przeszedł ten jeden miesiąc i przejdą następne, zostanę oficerem,
a co dalej, zobaczymy, lecz Mamusiu Kochana, pamiętaj, że ja zawsze pozostanę
takim, jakim byłem i moich przekonań nikt łatwo nie zmieni. Teraz ściskam
i całuję Was mocno, pozdrawiam serdecznie wszystkich znajomych.
Kochający
syn i brat Woj
Przejście na
stronę poświęconą pobytom W.Jaruzelskiego w Riazaniu
1 IX 44 r.
Kochane Moje!
Już kilka dni minęło, kiedy wysłałem do Was ostatni list, lecz w ostatnich
czasach byłem tak ogromnie zajęty, że cztery doby nie miałem możności zasnąć
chociaż na godzinę, jeść też nie było kiedy i jak, a ciągle była praca
w związku z jedną operacją, którą przeprowadzaliśmy. Trudności, niebezpieczeństwo
i wysiłek były wielkie, lecz zakończyło się wszystko szczęśliwie i pomyślnie.
Dlatego też dzisiaj, korzystając ze swobodnej chwili znów piszę list, ażeby
rozproszyć Wasze obawy, które mogły powstać w związku z moim kilkudniowym
milczeniem. W dalszym ciągu jestem zdrów i cały, chociaż często bardzo
bywa krucho i ludzie wokół padają jak snopy, a mnie jakoś szczęście dopisuje
i oprócz chwilowego przygłuszenia lub przysypania ziemią nie doznawałem
żadnych innych obrażeń. Odczuwamy wszyscy silne zmęczenie i chcielibyśmy
lub iść naprzód, lub też mieć kilkudniowy chociaż odpoczynek, który słusznie
się nam należy. Są różne rzeczy, o których Wam pisać nie mogę, lecz ciążą
niektóre rzeczy na sercu i wiele, wiele chciałoby się widzieć inaczej i
trudno wierzyć, ażeby tak mogło być dalej w nowej, wolnej Polsce. Lecz
myślę, że my, przelewając swą krew na polach walk, w końcu postawimy na
swoim i zbudujemy taką Polskę, która będzie odpowiadać każdemu prawemu
Polakowi. Nie wszyscy doceniają u nas inteligencję, odwagę, zdolności i
zapas wiedzy, a więcej patrzy się na pochodzenie i przynależność partyjną.
Lecz to wszystko głupstwo, teraz tylko, ażeby zwyciężyć, a później będziemy
budować i myśleć, jak urządzić życie i porządki w kraju lepiej. Wczoraj
dostałem od Was, Kochane Moje, dwa listy z 8 VIII i 12 VIII, bardzo mnie
one ucieszyły, gdyż już bardzo dawno nie miałem żadnych wiadomości i nie
wiedziałem, jak i gdzie żyjecie, czy zdrowie Wam dopisuje itd.
Kochane Moje, widzę z listów Waszych, zresztą sam dobrze rozumiem, że jest Wam ogromnie ciężko, lecz trzymajcie się i nie upadajcie na duchu, gdyż koniec się zbliża i nadejdzie ta upragniona chwila, gdy po tych paru latach, które zdawały się nam wiekami, nareszcie opuścicie "gościnne" mury Bijska i przyjedziecie do naszej wolnej Ojczyzny. Słyszałem, że do naszego płatnika już przyszły pieniądze (my będziemy otrzymywać rublami), więc gdy tylko będę mógł się wyrwać, wezmę je i natychmiast Wam poślę. Ja spodziewam się wkrótce awansu, który jednak z wymienionych wyżej powodów tak długo idzie. Nasi koledzy przybywszy z Czerwonej Armii już dawno prawie wszyscy awansowali, my zaś Polacy czekamy, lecz wierzymy, że Pan Bóg nierychliwy, lecz sprawiedliwy. Że zaś kuł nie boimy się, więc w końcu muszą nas ocenić, a szczególnie tych, którzy bojowe zadania dzięki zdobytej wiedzy wojskowej i odwadze osobistej wykonują bez zarzutu. Kochane Moje, w listach swych nic nie piszecie mi o naszych znajomych i o życiu, jakie teraz płynie w Bijsku, proszę więc bardzo napiszcie mi o tym, gdyż interesują mnie również i te sprawy, a Tereskę, której ból oczu tak mnie martwi, również proszę o napisanie od czasu do czasu kilka słów. Ja oczekuję teraz odpowiedzi od Janczewskiego, do którego napisałem dwa listy i przypuszczam, że jeśli nawet jego nie ma, to żona lub ktoś z jego krewnych może mi odpisać. Teraz kończę już i tak długi bardzo list, proszę o częste odpowiedzi, całuję i ściskam Was serdecznie, proszę pozdrowić wszystkich znajomych.
Wasz syn i brat Woj
28 X 44 r.
Kochane Moje!
Pomimo że dwa dni temu wysłałem Warn dość obszerny list, to jednak
dzisiaj piszę znów, ażeby podzielić się tą radosną wiadomością, jaką wczoraj
otrzymałem. Otóż wczoraj przyszedł do mnie list od Babci, z którego, chociaż
niezbyt dokładnie, lecz dowiedziałem się, co słychać z naszymi najbliższymi,
którzy pozostali w kraju i o których już tyle lat nie mieliśmy żadnej najmniejszej
wiadomości. Chociaż przypuszczam, że i Wy, Kochane Moje, otrzymałyście
już listy z naszych stron, lecz na wszelki wypadek posyłam Warn list od
Babci, sądząc według którego jednak powinnyście już znajdować się w drodze
do kraju. Daj Boże, ażeby tak było i ażeby ten mój list już nie zastał
Was na miejscu. Na wszelki wypadek jednak w ostatnim liście, który wysłałem
26 X, posyłam Wam ten tak zwany "wyzow" i prośbę od dowództwa do władz
miejscowych o ułatwienie Wam wyjazdu. Do Babci również napisałem, prosząc
o wysłanie Wam potrzebnych do wyjazdu dokumentów. Ja w dalszym ciągu znajduję
się na tym samym miejscu, żywy, zdrowy i pełen najlepszych myśli na przyszłość.
Gdy będzie możliwość, postaram się o parodniowy urlop, ażeby odwiedzić
rodzinne strony i da Bóg, że może do tego czasu i Wy tam już będziecie.
Listów od Was jak nie otrzymywałem, tak i nie otrzymuję, lecz rozumiem,
że nie może to być przecież z Waszej winy. Wymieniam teraz złote na ruble,
ażeby Wam można było posłać, gdy nazbieram chociaż z 600-700 natychmiast
wyślę, gdyż nie wierzę, że mogłyście już wyjechać. Do życia na froncie
tak przyzwyczailiśmy się, że dziwny by nam się wydał pobyt gdzieś w tyłach,
lecz teraz oprócz niebezpieczeństw dochodzi jeszcze prawdziwa jesienna
pogoda z deszczem i wiatrem, która też daje się mocno we znaki. Wielu rzeczy,
które Was zapewne b. interesują, nie mogę z różnych przyczyn opisać, lecz
proszę pamiętajcie, że ja nigdy nie zapomnę swych zasad i obowiązków, jakie
ma każdy uczciwy Polak wobec Boga, narodu i państwa. Teraz całuję Was i
ściskam - Woj
Kochane Moje!
Wybaczcie mi, że już więcej jak tydzień nie wysłałem do Was żadnego
listu, lecz okoliczności składały się tak, iż nie miałem nawet pięciu minut
czasu, który mógłbym poświęcić na swe sprawy. W ogóle chciałbym zaznaczyć,
że już przeszło miesiąc żyjemy w bardzo trudnych frontowych warunkach,
gdzie niemożliwy jest chociażby względny spokój lub odpoczynek. Znajdujemy
się w Niemczech, gdzie toczymy ciężką walkę z zaciekle broniącym się wrogiem.
Pomimo ciężkich warunków i niebezpieczeństw nie tracimy ducha, gdyż przed
nami palące się Niemcy, a na naszej drodze Berlin. Nie niepokójcie się.
Kochane Moje, jeśli znów długo wiadomości ode mnie nie będzie, lecz może
nieprędko ponownie trafi się okazja spędzenia nocy nie w kałuży lub pod
krzakiem, lecz tak jak dzisiaj w czystym i schludnym domku. Od Was listów
nie otrzymuję, a tak bardzo jestem ich teraz spragniony. Bądźcie, Kochane
Moje, dobrej myśli i módlcie się, gdyż Wasze modlitwy już nieraz na pewno
uratowały mi życie.
Całuję Was i ściskam
W
6 VI 45 r.
Kochane Moje!
Ciągle jeszcze piszę do Was z Niemiec, oczekując na upragniony wyjazd,
który wciąż odwleka się i odkłada. Myślą zawsze jestem z Wami i wprost
miejsca sobie znaleźć nie mogę myśląc o Waszej sytuacji i otym, że jeszcze
do tej pory nie wyjechałyście do kraju. Ja czynię starania o Wasz powrót
i zapewniają mnie, że nie tylko Wy, Kochane Moje, lecz i wszyscy Polacy
z Rosji powinniw tym roku powrócić do siebie. Nie tracę więc nadziei, iż
to nastąpi i jednocześnie zachęcam Was do wytrwania na tym trudnym i ciężkim
posterunku życiowym. Do tej pory nie wiem o losie pieniędzy i paczek, które
posyłałem Warn, napiszcie koniecznie, gdyż tutaj krążą niewesołe wiadomości
co do ich podróży i dojścia do celu. Ja czuję się dobrze i gdyby nie tęsknota
za Wami i krajem, ten las niemiecki uważałbym za oazę, w której można wypocząć
i zapomnieć o ciężkich przejściach ostatnich miesięcy. Podnosi nas również
na duchu poczucie spełnienia swego obowiązku względem Ojczyzny, której
krew, rany i zgliszcza zostały stokrotnie pomszczone. Za spalone i zburzone
mury Warszawy widziałem gruzy setek wsi i miast niemieckich na czele z
Berlinem. Stolica Niemiec leży w gruzach i trzeba długich lat mozolnej
pracy, ażeby doprowadzić to miasto do przedwojennego stanu. Zwiedzałem
"Reichstag", muzeum niemieckie, kancelarię Rzeszy, wchodziłem na kolumnę
zwycięstwa nad Francją i ujrzałem jak straszliwie spustoszone jest miasto,
skąd przez tyle lat była kierowana ogromna machina wojenna, która zdruzgotała
nasz kraj i wiele innych. W ogóle. Kochane Moje, widziałem przez ten czas
wiele rzeczy i pięknych i brzydkich, wzruszających i strasznych, i czekam
tylko tego dnia, gdy wszystko będę mógł Warn opowiedzieć. A teraz proszę:
piszcie i piszcie jak najczęściej, gdyż to moja największa rozrywka, jaką
tutaj posiadam. Terenia niech pisze także, gdyż tak mnie interesuje jej
praca i zdanie, jakie posiada. Teraz kończę już, całuję i ściskam Was,
Kochane Moje, serdecznie, proszę pozdrowić wszystkich naszych znajomych.
Wasz kochający
W
21 VI 45 r.
Kochane Moje!
Upływa dzień za dniem, a wciąż jeszcze nie nadchodzi upragniona chwila
naszego spotkania. My znajdujemy się teraz już w innym miejscu, nie w lesie,
a w koszarach znajdujących się niedaleko od rzeki Nissy, gdzie pełnimy
służbę garnizonową i pograniczną. Jak długo to trwać będzie, nikt z nas
nie wie, lecz przypuszczamy, iż pomimo wszystko w prędkim czasie powinniśmy
wrócić do kraju. Obiecane są urlopy i ja, gdy tylko otrzymam chociaż kilka
dni wolnych, całkowicie je poświęcę, ażeby, jeśli nie można będzie mi samemu
osobiście jechać po Was do Bijska, to będę czynił u władz cywilnych wszelkie
możliwe starania, ażeby skrócić Wasz pobyt na obczyźnie. Tymczasem zaś.
Kochane Moje, pomimo tych trudności i zmartwień, jakie posiadacie, nie
traćcie otuchy, gdyż jeśli wytrzymaliśmy tyle lat w najcięższych warunkach,
to trzeba wytrwać jeszcze tych parę miesięcy, które nas wszystkich dzielą
od powrotu do normalnego życia. Wy, Kochane Moje, chociaż znajdujecie się
tak daleko, na pewno zdajecie sobie sprawę, że teraz po skończeniu wojny
wynikło bardzo wiele zagadnień i problemów trudnych do rozwiązania. I chociaż
każdy przedstawia je w innym świetle, to ja pozostałem takim, jakim byłem,
rozumiejąc jednak obowiązek pracy i służby względem Polski, jaka by ona
nie była i jakich ofiar by od nas nie żądała. Wierzymy także, że dla żołnierza,
który narażał swe życie i przelewał krew, nigdy miejsca w Polsce nie powinno
zabraknąć, gdyż przyświecał nam wszystkim jeden cel i jedna przewodnia
myśl, którą była wolność Ojczyzny! Wiemy, że naród zdecyduje o swym losie
i my wypełnimy jego wolę stojąc wiernie na straży kraju. Więc nie martwcie
się. Kochane Moje, tymi sprawami, gdyż wszystko zakończy się dobrze i tylko
Bogu należy dziękować, że tak kierował naszymi losami, iż czeka nas radosna
chwila spotkania i powrotu do kraju. Ja niepokoję się tylko, dlaczego nie
otrzymujecie pieniędzy i paczek, które jakby nie było okazałyby pewną pomoc.
Piszcie częściej. Kochane Moje, proszę o list od Tereni.
Woj