Przemówienie na konferencji sprawozdawczo-wyborczej PZPR w Zielonej Górze
wygłoszone 16 września 1986 r.
Obrady waszej konferencji otwierają pozjazdową kampanię sprawozdawczo-wyborczą. Wypełnimy nią najbliższe miesiące pracy partyjnej. Rozpoczynamy od Zielonej Góry. Wasze województwo jest dobrym punktem odniesienia. Należy do średnich pod względem wielkości i potencjału. Nie bije rekordów, ale na ogół plasuje się powyżej przeciętnej. Ma też ogniwa słabsze, pozostające w tyle. Jest więc województwem w jakimś sensie typowym. Płynące z waszych doświadczeń uogólnienia i wnioski mogą być pożyteczne dla całej partii. Tak też odebrałem kierunek i treść dzisiejszych obrad.
Województw jest czterdzieści dziewięć. Oczywiście, dążeniem każdego powinno być skuteczne rozwiązywanie własnych problemów, osiąganie coraz lepszych wyników. Ale Polska jest jedna. Konstruktywne są tylko takie ambicje, które służą tej niepodzielnej całości i skutecznie ją umacniają.
Podjęte reformy zmierzają do zdrowej decentralizacji. Z natury rzeczy akcentują więc samodzielność, inicjatywę. Ale jednocześnie musi to oznaczać wzmożone poczucie odpowiedzialności, odrzucenie praktyki wydzierania środków, ciągnięcia do siebie "kołdry", która jest i długo jeszcze będzie niewystarczająca, zbyt krótka. Kto więcej da, ten powinien więcej uzyskać. Zasada ta wymaga czytelnych kryteriów i skutecznych mechanizmów. Bywa bowiem jeszcze tak, że ten, kto wskutek opieszałości, bierności, niegospodarności znajdzie się w trudnej sytuacji, poszukuje wyręki. I nierzadko mu się ją daje, kosztem innych sprawniejszych, bardziej wydajnych i efektywnych. Mówiąc językiem kolarskim, przyzwalamy na "wożenie się na kółku". W ten sposób utrzymuje się swoisty przywilej niezaradności, sprzeczny t potrzebami kraju, z istotą naszej polityki.
Województwo to złożony organizm. Obejmuje wiele części składowych, wiele ogniw. Ich jakość bywa nierzadko wręcz kontrastowo różna.
W pracy partyjnej od "góry" do "dołu" konieczne jest ostre wskazywanie i plusów, i minusów. To dla okresu konsekwentnej realizacji uchwał X Zjazdu język jedynie właściwy. Stwierdzić, że "województwo osiąga" - to za mało. Partia musi wiedzieć, co osiąga zakład, miasto, gmina, instytucja, punkt usługowy, a w nich towarzysz czy obywatel X, Y, Z. Jak obrazowo powiedziała towarzyszka Maria Siatecka, nie "oni", lecz konkretny adresat każdej sprawy. Odejście od anonimowości to niezwykle istotna przekładnia między materiałami X Zjazdu a praktyką, życiem, efektem. Przez wiele lat ludzie znacznie częściej przychodzili do instancji niż instancje do ludzi. Będziemy starali się to odwrócić, przenosić w teren punkt ciężkości pracy Komitetu Centralnego. Iść tą drogą na wszystkich szczeblach - to nakaz czasu. Podobnie konieczne jest ograniczenie liczby papierów krążących między Komitetem Centralnym, komitetami wojewódzkimi, instancjami pierwszego stopnia oraz organizacjami podstawowymi. Chodzi o to, by zmniejszyć liczbę instrukcji, sprawozdań, notatek, a jeżeli są one niezbędne - to skupić się na istocie sprawy, uczytelnić je, skrócić do minimum. Dzisiejsze obrady na ogół potwierdzają, że rzeczowość i konkretność łączą się z krytycyzmem. Samozadowolenie to fala krótka i zwodnicza. "Okrągłe" oceny nie załatwiają niczego. Jako ludzie partii marksistowsko-leninowskiej musimy zawsze pamiętać, że nie ma postępu bez twórczego niezadowolenia, prowadzącego do usuwania zła, przezwyciężania słabości, uruchamiania rezerw. Teraz, po X Zjeździe, ta właśnie cecha jest całej naszej partii najżywotniej niezbędna.
Zawarte w Programie partii wizja, drogowskaz, wykładnia strategii socjalistycznego rozwoju Polski świadczą dobitnie o tym, że mamy pełną i dalekosiężną koncepcję działań. Przedzjazdowa debata uczyniła ją zarówno wspólnym dziełem, jak i wspólną własnością milionów Polek i Polaków. Program podkreśla trwałość naszej linii, niweczy spekulacje, iż jest ona taktycznym zabiegiem na krótką metę. Rozpoczęła się praca nad jego studiowaniem, popularyzacją i przede wszystkim przekuwaniem w czyn. Najważniejsze - to zapewnić, by nie spoczął na półce. Dobrze poznać go i przemyśleć, uczynić częścią wyposażenia każdego członka partii, tworzywem do działania frontu ideologicznego.
Wytyczona przez naszą partię linia socjalistycznej odnowy znajduje się w głównym nurcie procesów, którym nowych, potężnych impulsów dostarczył XXVII Zjazd KPZR. Są one niezbitym dowodem, że socjalizm ma niespożyte rezerwy twórcze, stwarza zapotrzebowanie na nowatorstwo, urzeczywistnia nakazy czasu. Choć Polska jest na innym etapie budownictwa socjalistycznego, nasz sposób podejścia, filozofia działania są współbieżne z linią KPZR. To wielkie osiągnięcie myśli politycznej kształtowanej na IX i X Zjeździe naszej partii. Z całą uwagą studiujemy, staramy się odpowiednio wykorzystać doświadczenia KPZR oraz innych bratnich partii. Pragniemy ze swej strony, by i nasze doświadczenia stanowiły pożyteczny wkład do współczesnego dorobku socjalistycznej wspólnoty. X Zjazd to ważny etap na tej drodze. Jego pomyślny przebieg i cenny dorobek nie oznacza ostatecznego rozstrzygnięcia. O wszystkim zdecyduje przetworzenie zjazdowych uchwał w czyn, w realne efekty. Proces realizacyjny dopiero się rozpoczął. W ciągu minionych dwóch miesięcy zrobiliśmy krok naprzód. Ale decydujące zadania pozjazdowej fazy "rozruchu" są jeszcze przed nami. One to być powinny główną treścią kampanii sprawozdawczo-wyborczej.
Nie chodzi przy tym o to, by konferencje i zebrania powieliły zjazdowe uchwały, lecz przede wszystkim o to, by bardzo konkretnie określiły sposoby ich skutecznej realizacji. Głównym pytaniem jest dziś nie - co?, lecz - jak?
Aby prawidłowo określić nowe zadania, nie wolno zapomnieć o postanowieniach podjętych wcześniej. Kampania sprawozdawczo-wyborcza skoncentruje się z natury rzeczy przede wszystkim na decyzjach X Zjazdu. Ale, jak wiadomo, zjazd potwierdził również ważność i aktualność wszystkich uchwał KC minionej kadencji. W ten sposób wyrażony został obowiązek ciągłego powracania do własnych decyzji, pogłębiania ich treści, zapewnienia wykonawstwa.
Dlatego konieczne jest podsumowanie procesów i działań podejmowanych w ostatnich latach, rozliczenie z realizacji podjętych uchwał i decyzji. Doprowadzić do końca, uwieńczyć rzeczywistym efektem zaplanowane i rozpoczęte przedsięwzięcia to sprawa ambicji i dojrzałości wszystkich instancji i organizacji.
Oznacza to również obowiązek czuwania nad stosownym sfinalizowaniem wniosków zgłoszonych w kampaniach wyborczych do rad narodowych i Sejmu. Partia nie działa "sama w sobie" ani "sama dla siebie". Przewodzić, kierować, służyć to mieć zaufanie i szacunek do bezpartyjnych współobywateli, stale wsłuchiwać się w ich opinie, liczyć się z ich oceną partyjnej pracy. Także i dla naszej propagandy, dla wszystkich form dialogu ze społeczeństwem wynikają stąd zasadnicze zadania. Nie mamy do ukrycia nic z tego, z czym na konferencje i zebrania przyjdą organizacje partyjne. Przedstawimy, czym się chlubią i co chcą upowszechniać, ale i to, co wywołuje sprzeciw, wymaga przezwyciężenia, gdy trzeba - nawet poprzez ostrą kurację.
Na VII Plenum KC poprzedniej kadencji wysunęliśmy hasło: "Partia ta sama, ale nie taka sama". Szliśmy w tym kierunku krok za krokiem. Dziś można stwierdzić, że Polska Zjednoczona Partia Robotnicza nie jest ani taka, jak w latach siedemdziesiątych, ani taka, jak w latach 1980-1981. Nie jest już nawet taka, jaka była przed X Zjazdem. To efekt wytrwałych dążeń do realizacji zasad i norm leninowskich, głębokich przemyśleń i przewartościowań, które znalazły wyraz w Programie, Statucie i uchwale X Zjazdu. Ważny kierunek tego procesu to umacnianie roli podstawowych organizacji partyjnych. Jest ich bez mała 100 tysięcy, działają we wszystkich środowiskach. Od ich ideowej postawy i aktywności, od otwartego stylu pracy i więzi ze środowiskiem, a przede wszystkim od skutecznego wcielania na swoim terenie polityki partii zależy najwięcej.
Aktyw jest dobry, jeśli dobrze pracuje organizacja partyjna. Ta zaś jest dobra, jeśli skutecznie polepsza sytuację w polu swego działania. Takie muszą być główne mierniki oceny partyjnych kolektywów - od resortów i urzędów centralnych po fabryki i wsie, instytucje i szkoły.
Zapowiedzieliśmy, że jedno z pierwszych posiedzeń Komitetu Centralnego zajmie się tematem podnoszenia roli podstawowych organizacji partyjnych. Przygotowania muszą być podjęte od zaraz. Pragniemy, by wzięły w nich udział wszystkie organizacje, by poświęcone im plenum było ich własnym dziełem. Dlatego poprzedzimy jego obrady głębokim przeglądem pracy wielu organizacji, szerokim zasięganiem opinii ich członków, analizą przeprowadzonych wśród nich badań i ankiet. Szczególnej troski wymagają małe POP. Jest ich w partii, także w waszej wojewódzkiej organizacji, wiele. Zadania sformułowane w tym zakresie na XX Plenum pozostają w mocy.
Miernikiem siły i roli podstawowego ogniwa partii jest poziom i dynamika podejmowanych inicjatyw, godna szacunku postawa członków, stopień zaufania i wpływów w środowisku, skuteczność w działaniu. Organizacje będące ośrodkiem nowatorstwa, sprzyjające wysuwaniu ludzi sumiennych, prężnych, uzdolnionych, stają się magnesem dla bezpartyjnych. To właśnie dzięki temu w bieżącym roku przyjęliśmy do partii już 50 tysięcy kandydatów. Ale sytuacja jest zróżnicowana. Mam na uwadze i takie organizacje, które w osiągnięciach tych nie mają udziału bądź odnotowują -jak wasza organizacja wojewódzka - niewielki wzrost szeregów. To właśnie z myślą o niezagospodarowanych partyjnie obszarach towarzysz Andrzej Sieradzki rzucił dziś hasło: "Uchwycić partyjne przyczółki!".
Jest naszym obowiązkiem skrupulatnie rozliczyć się i wykorzystać wnioski zgłoszone w trakcie powszechnych rozmów indywidualnych przed X Zjazdem, z całą powagą potraktować zaangażowanie i zaufanie, z jakim rozmówcy przekazywali swe opinie. Uważamy za celowe odbycie specjalnych zebrań POP poświęconych wynikom tych rozmów, przy udziale członków władz partyjnych, którzy w nich uczestniczyli. Włączą się także członkowie kierownictwa partii oraz komitetów wojewódzkich. Prorobotniczy kurs naszej partii zarysowany jest obecnie mocniej niż kiedykolwiek. Wzrósł udział i aktywność robotników w komitetach partyjnych oraz w ich komisjach problemowych. Także w Komitecie Centralnym. Po VIII Zjeździe robotnicy stanowili w składzie KC - 21, po IX Zjeździe - 36,5, a po X Zjeździie - 40 procent. Powołaliśmy Inspekcję Robotniczo-Chłapską, która aktywnie rozwija swą działalność. Przy komitetach funkcjonują zespoły konsultacyjno-doradcze z szerokim udziałem robotników, w tym także bezpartyjnych. Nie może to jednak uspokajać. Bywa, że udział robotników ma charakter formalny, niekiedy nawet dekoracyjny. Tworzyć warunki, by robotnicy czuli się siłą rzeczywiście awangardową, głównym gospodarzem życia społeczno-gospodarczego to nasz wielki programowy obowiązek.
Stale aktualnym zadaniem jest umacnianie więzi partii z chłopami, umacnianie jej roli w politycznym, społeczno-gospodarczym i kulturalnym postępie na wsi. Sprawą wielkiej wagi pozostaje też partyjna działalność wśród inteligencji - inżynierów, nauczycieli, lekarzy, twórców nauki i kultury, pozyskiwanie i skupianie ludzi światłych, odważnych, nowatorów. Te właśnie cechy składają się na zasadnicze kryterium naszej polityki kadrowej. Nie wolno lekceważyć zasług, marnotrawić bezcennego potencjału doświadczeń, czynić zmian celem samym w sobie. Ale szczególnie dziś nie wolno pozwolić, by zwyciężyła rutyna, stagnacja i skostnienie. W partii, tym bardziej w województwie, w którym średni wiek ludności jest niższy niż przeciętnie w kraju, konieczne jest rozszerzenie możliwości awansu najlepszym, uzdolnionym reprezentantom młodego pokolenia. Nie dość głęboko zastanawiamy się, co zrobić, by bardziej atrakcyjne stały się dla młodzieży podstawowe organizacje partyjne. To sprawa i treści, i formy ich pracy.
Partia ma młodych działaczy, choć jest ich nadal za mało. Przeszli trudną próbę ostatnich lat. Są ideowi, zaangażowani, zarazem myślący samodzielnie, częstokroć niepokorni wobec uświęconych schematów. To cecha naturalna i pozytywna. Potrzeba jednak i cierpliwości, i umiejętności, by ją zrozumieć i właściwie "zagospodarować", wyrzekając się chęci kształtowania młodych towarzyszy "na obraz i podobieństwo swoje". Właściwy młodości krytycyzm to wielki potencjalny sojusznik w wytrwałym dążeniu do tego, by słowo "Polska" łączyło się z pojęciem narodu dobrze zorganizowanego, kraju efektywnej pracy i służącej ludziom nowoczesności. Pracować tak, by każdy dzień oznaczał krok do przodu, przynosił niewielkie, ale trwałe zmiany na lepsze - taka jest nasza droga.
Sferą szczególnej aktywności partii jest gospodarka, jej głębokie jakościowe przeobrażenia, przestawienie na tory intensywne go rozwoju, przyspieszenie. W realizacji tegorocznego planu utrzymują się na wielu odcinkach zapoczątkowane w latach poprzednich pozytywne trendy. Zarazem jednak dają o sobie znać negatywne.
Dynamika produkcji przemysłowej jest relatywnie wysoka, przekracza założenia planu. Jednakże w miesiącach letnich, zwłaszcza w sierpniu, rytm produkcji osłabł. Wynika to po części z niedoboru surowców i materiałów.
Z uwagą wysłuchałem wypowiedzi towarzyszy na ten temat. Wiemy, że trudności te są dokuczliwe. Przemysł odczuł zmniejszone w ostatnim czasie dostawy z importu, co w odniesieniu do drugiego obszaru płatniczego wiąże się między innymi z niewykonywaniem zadań planowych w eksporcie. Perturbacje dotknęły również pewną liczbę przedsiębiorstw realizujących import z własnych odpisów dewizowych. Rząd przystąpił do porządkowania tego mechanizmu. Należy jednak jeszcze raz podkreślić, że długofalowa, trwała poprawa zaopatrzenia z importu może nastąpić jedynie poprzez zdynamizowanie eksportu. O tym, że możliwości takie istnieją zarówno w odniesieniu do eksportu dużego, i jak i małego, ale sumującego się w duży - mówił dziś towarzysz Wiktor Gruca. Ale sedno sprawy to oszczędne, racjonalne użytkowanie surowców i materiałów. Innej możliwości niż wzrost produkcji przy ograniczonym przyroście dostaw zaopatrzeniowych nie ma. Postęp w obniżaniu energo- i materiałochłonności produkcji, choć szybszy, nie jest jeszcze wystarczający. Nierzadko bywa tak: z jednej strony - domaganie się brakującego zaopatrzenia; z drugiej - marnotrawstwo. Zarówno to, które wynika z nieoszczędnych technologii, jak i to, które rodzi niefrasobliwość, rozrzutność, nieprzestrzeganie norm jakościowych. Dotyczy to materiałów, surowców, paliw, energii. Na przykład w przedsiębiorstwie "Zinstal" kontrola NIK wy kryła składowane bez zabezpieczenia materiały budowlane, chłodnice, wentylatory. W Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Lubsku nie rozliczono bląchy ocynkowane cementu, farby i innych materiałów o wartości ponad milion złotych. Częste są też przypadki gromadzenia w jednych przedsiębiorstwach nadmiernych zapasów tego, czego brakuje w innych. Przyczyną napięć zaopatrzeniowych jest również niedotrzymywanie przez przedsiębiorstwa umów kooperacyjnych, Przystąpienie do tych umów uzależniane jest niekiedy przez dostawców od spełnienia nieuzasadnionych żądań. Jeden z przykładów - współpracująca z siedmiuset kooperantami Stocznia Szczecińska im. Adolfa Warskiego nie mogła do końca 1985 roku doprowadzić do zawarcia umów na rok bieżący z 80 procentami dostawców. Wymuszali oni dodatkowe warunki, jak dofinansowywanie inwestycji, załatwianie ulg w podatku dochodowym, wypłaty nagród.
Dla przeciwdziałania tym zjawiskom konieczne jest zaostrzenie rygorów ekonomicznych, ale także tworzenie, zwłaszcza przez organizacje partyjne, klimatu poszanowania umów, presji na terminowe wypełnianie zobowiązań wobec partnerów. Na dłuższą metę droga do zharmonizowania zaopatrzenia z rozwojem gospodarki wiedzie przez restrukturyzację nastawioną na poważne zmniejszenie energo- i materiałochłonności produkcji. Istotne jest dokonanie pod tym kątem przeglądu konstrukcji i technologii. Nakłada to poważne zadania na administrację, samorządy i ogniwa NOT. Liczymy także na skuteczną inspirację w tej sprawie ze strony organizacji partyjnych. Warto z tej okazji przypomnieć znaną prawdę: "bogaty może być tylko naród oszczędny".
A teraz kilka słów o rolnictwie. Mamy dobre, rekordowe wyniki. To efekt ofiarnego trudu rolników oraz pracowników zaplecza, zaopatrzenia rolnictwa w przemysłowe środki produkcji. Jednakże plony są bardzo zróżnicowane. Gdy jedni uzyskują 60 i więcej kwintali z hektara, inni - w zbliżonych warunkach glebowych - zbieraają zaledwie 20 kwintali. Duże rozbieżności występują także w województwie zielonogórskim. W gminie Siedlec gospodarstwa rodzinne sprzedają przeciętnie z hektara 40 jednostek zbożowych. W gminie Dąbie, o zbliżonych warunkach glebowych - zaledwie 16. Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna "Rosin" osiągnęła 48 kwintali z hektara. PGR "Żagań" już drugi rok zbiera powyżej 40 kwintali. Ale PGR-y "Krosno", "Nowogród" nie przekraczają 25 kwintali.
Rezerwy są więc w naszym rolnictwie ogromne. Świadczą o tym między innymi osiągnięcia przedstawione ostatnio na wystawie hodowlanej w Warszawie i wystawie rolniczej w Szamotułach. Pokazano krowy dające około trzech razy więcej mleka niż średnio w kraju, odmiany zbóż, których potencjalne możliwości plonowania wynoszą 70 do 100 kwintali z hektara i takie wyniki uzyskuje się w praktyce. Oczywiście, rekordy bić może niewielu. Ale podnoszenie wydajności możliwe jest w powszechnej skali.
Jedną z przeszkód jest nikły postęp scalania rozdrobnionych i rozrzuconych gruntów. Szacuje się, że same tylko miedze w gospodarstwach chłopskich zajmują ponad 150 tysięcy hektarów. Dochodzą do tego drogi dojazdowe. Na akcję scaleniową wpływają hamująco niektóre przepisy ustawy z 1982 roku - co muszę stwierdzić samokrytycznie jako ówczesny szef rządu. Niewystarczająca jest także inicjatywa Departamentu Gospodarki Ziemią i Urządzeń Rolnych. Chociaż przygotowywana jest obecnie odpowiednia zmiana przepisów, to ich skuteczność zależeć będzie głównie od działania, od ludzi.
Nie musi być rzadkością szeroki asortyment smacznego pieczywa, jakiego nie brak w sąsiednich krajach. Wiadomo, że sieć piekarni nie jest równomierna. Ale zanim powstaną nowe zakłady, wiele można ulepszyć dzięki staranności i przestrzeganiu norm technologicznych. To samo dotyczy wyrobów mleczarskich.
Pogłębiają się opóźnienia w budownictwie mieszkaniowym. Oczywiście, jest ono w wielkiej mierze uzależnione od sytuacji w całej gospodarce. Domy "buduje się" również w hutach, cementowniach, w zakładach chemicznych, przemyśle drzewnym.
Gdy sześć lat temu podpisywany był "mieszkaniowy punkt" umów sierpniowych, mieliśmy za sobą rok, w którym produkcja cementu zbliżała się do 20 milionów ton, a wyrobów walcowanych sięgała 13,5 miliona ton. W 1981 roku wartości te zmalały do 14,2 miliona ton cementu i 1 milionów ton wyrobów walcowanych. Gwałtowny spadek produkcji i dochodu narodowego, a więc tym samym pogorszenie warunków materialnych w budownictwie dają się odczuć do dziś. Niech więc ci, którzy przyczynili się walnie do ówczesnego załamania, nie próbują rozliczać nas z mieszkaniowych perturbacji. Nie oznacza to, że budujemy obecnie na miarę możliwości, które tworzy postępująca odbudowa przedkryzysowego poziomu produkcji. Niezależnie od przedsięwzięć długofalowych można już obecnie, istniejącymi siłami i środkami, budować więcej, szybciej, taniej. Niektóre przedsiębiorstwa budowlane osiągają korzyści finansowe, windują płace przy zmniejszaniu liczby od- dawanych mieszkań.
Konieczne jest zaostrzenie mechanizmów ekonomicznych, które wymusi powiązanie wyników finansowych z efektami rzeczowymi - liczbą oddanych mieszkań. Przeciąga- nie czasu budowy musi stać się wysoce nieopłacalne. O możliwościach przyspieszenia budownictwa mieszkaniowego świadczą porównania międzywojewódzkie. Mówiłem o tym między innymi na II Plenum KC. W zbliżonych warunkach występu- ją duże rozpiętości w cyklach i kosztach budowy. Konieczne jest szybkie upowszechnianie rozwiązań i metod, jakie stosują najlepsi. W waszym województwie, co podkreślano w dyskusji, z po- wodzeniem rozwijane są małe spółdzielnie oraz budownictwo zakładowe i patronackie. Wyniki macie nie najgorsze, ale poprzez równanie do najlepszych można by budować jeszcze więcej. Wiele do życzenia pozostawia gospodarka zasobami mieszkaniowymi w skali kraju. Od rządu oczekujemy szybkiego uporządkowania zasad i uproszczenia trybu zamiany mieszkań, od władz terenowych - zasiedlenia lokali, które stoją puste lub służą niemieszkalnym, w tym biurowym, celom. W tej ostatniej sprawie pewne efekty może przynieść przegląd struktur organizacyjnych.
Organizacje partyjne powinny zwrócić uwagę na ten społeczny aspekt atestacji. Biuro Polityczne rozpatrywało ostatnio wyniki kontroli przydziału mieszkań komunalnych i spółdzielczych, które przeprowadziła Inspekcja Robotniczo-Chłopska. Stwierdzono wiele nieprawidłowości. Występują one i w waszym województwie. Będziemy czuwać, by administracja i spółdzielczość z całą konsekwencją zrealizowały wnioski pokontrolne. Spółdzielczości mieszkaniowej potrzeba świeżego powietrza. Niektóre z jej ogniw stały się swoistą odmianą administracji ze spółdzielczym szyldem.
Czynnik samorządowy słabnie. Jesteśmy za spółdzielczością i dlatego domagamy się od członków partii, by nie tolerowali wypaczeń tej pięknej idei. W gospodarce mieszkaniowej i komunalnej, we wszystkich sprawach związanych z miejscem zamieszkania i warunkami życia odpowiedzialne zadania stoją przed radami narodowymi i samorządem terytorialnym, przed działającymi w nich zespołami partyjnymi. W szczególności nie wolno zapominać o możliwościach, jakie mają organizacje terenowe skupiające wielu doświadczonych towarzyszy. Dodajmy, że rady narodowe i samorządy, również waszego województwa, mimo osiągniętego postępu dalekie są od pełnego wykorzystania nowych ustawowych uprawnień i możliwości. Jedną ze spraw, w których ostro występuje kontrast między szansą a jej wykorzystaniem, inicjatywą a biernością, są brygadowe formy organizacji pracy. To nadal "rodzynki". Ich wprowadzanie nie może wciąż wyjść poza eksperymentalne opłotki. Przedsiębiorstwa, które idą tą drogą, należą do rzadkości. Skromne są również dokonania zielonogórskie. Zostałem poinformowany, że brygady funkcjonują tylko w czternastu przedsiębiorstwach i na ogół w małym jeszcze zakresie. Ale efekty są już widoczne. W zakładach "Elterma" w Świebodzinie między innymi dzięki systemowi brygadowemu osiągany jest około dwudziestoprocentowy wzrost wydajności pracy przy poprawie jakości produkcji.
W upowszechnianiu grupowych form organizacji pracy musimy zdecydowanie pójść do przodu we wszystkich zakładach, w których pozwala na to specyfika procesu produkcyjnego. Mamy świadomość dotkliwie odczuwanych trudności z opałem. Problem ten powraca na posiedzeniach Biura Politycznego i Rady Ministrów. Od trzech lat zwiększane są dostawy węgla kamiennego na rynek, zwłaszcza dla ludności rolniczej. Potrzeby jednak rosną i będą wzrastać jeszcze szybciej. Rodzi je każdy nowy dom i mieszkanie, szkoła i szpital, wzrost produkcji przemysłowej i rozwój hodowli. A wydobycie węgla może wzrosnąć tylko bardzo nieznacznie. Nie możemy też zmniejszyć eksportu.
Ustabilizowanie rynku opałowego wymaga więc przede wszystkim zasadniczej racjonalizacji zużycia, a także uporządkowania dystrybucji. Zdarza się, że węgiel trafia nie tam, gdzie powinien. Na przykład przydział obejmuje "martwe dusze" lub tych, którym z różnych powodów wygasły uprawnienia do przydziału. Szacuje się, że dotyczy to ponad miliona ton rocznie. Problem wymaga więc skrupulatnej weryfikacji. Nasze "czarne złoto" - efekt ciężkiej pracy górników, w tym we wszystkie soboty - musi być bardziej szanowany. Konieczna jest zwłaszcza radykalna poprawa gospodarowania węglem grubym. Zamiast niego przemysł musi stosować miał węglowy. Ważnym zadaniem jest przerobienie urządzeń opałowych na sprawniejsze, oszczędniejsze, a także konsekwentne egzekwowanie oszczędzania ciepła. W tym kontekście słusznie dziś mówiono o wielkich możliwościach, jakie daje między innymi wykorzystanie wełny mineralnej, produkowanej przez nowy zakład w Cigacicach.
Konieczne jest szybkie upowszechnienie wynalazków zmniejszających zużycie paliw. Przykładem są palniki skonstruowane przez zespół inżyniera Jana Świrskiego oraz opracowana przez inżyniera Jana Szillera metoda modernizacji kotłów parowych. Towarzysz Jerzy Wardęga mówił dziś, że w "Dozamecie" przystosowuje się już kotły do spalania miału. To dobitny dowód, jak wiele można zdziałać, nie czekając na kosztowne inwestycje. W wyniku decyzji rządowych szybko rozbudowywana jest sieć brykietowni węgla brunatnego i kamiennego. Także przed przemysłem terenowym otwierają się duże możliwości zagospodarowania substytutów węgla. Między innymi szerzej wykorzystać należy drewno opałowe, by - jak to się nierzadko zdarza - nie wozić węgla do lasu. Staje się też oczywiste, że wysoką efektywność zużycia paliw trudno będzie osiągnąć bez racjonalnego układu cen. Oszczędność w wykorzystywaniu paliw musi się opłacać. Do podejmowania wszelkich decyzji konieczne jest dokładne rozpoznanie sytuacji, towarzyszących jej uwarunkowań i okoliczności. Również w gospodarce jest to warunek niezbędny. Dysponuję wiarygodną NIK-owską oceną prawdziwości niektórych sprawozdań przekazywanych do urzędów statystycznych. Część z nich zawiera niezamierzone uchybienia. Z tymi instytucje opracowujące statystyki - choć z mozołem - jakoś sobie radzą. Część jednak ma cechy matactw i świadomych zniekształceń. Fałszywe meldunki do centrali siłą rzeczy negatywnie wpływają na podejmowanie decyzji.
Na zło trzeba reagować niezwłocznie, zanim się rozrośnie i rozpleni. Jest to faktycznie przestępstwo i tak też będziemy to traktować. Dlatego między innymi nie podaję szczegółów. Wnikliwym strażnikiem ścisłości sprawozdań powinien być GUS i jego organa terenowe, wyposażone w wystarczające kompetencje, abyśmy nie mieli "papierowych mieszkań" czy też fikcyjnych efektów oszczędzania materiałów i energii, a więc w sumie - byśmy nie "budowali zamków na lodzie". Troska o rzetelność informacji, co podkreślił towarzysz Edward Kwieciński, musi cechować organicznie każdą organizację partyjną, całą kadrę kierowniczą, każdego uczciwego członka kolektywu pracowniczego. Przystępujemy do długofalowych przedsięwzięć, zapowiedzianych przez X Zjazd. To one zadecydują o przyspieszeniu. Znajdą wyraz w projekcie narodowego planu społeczno-gospodarczego na lata 1986-1990, który przedłożony zostanie Sejmowi w przyszłym kwartale.
Realizacja planu pięcioletniego wymagać będzie przejścia do drugiego etapu reformy. Jego istotą czynimy konsekwentne porządkowanie gospodarki, przezwyciężenie różnych występujących w niej patologii, wdrażanie rozwiązań proefektywnościowych. Nad założeniami tego etapu trwają intensywne prace. Przygotowywane są rozwiązania służące szybszemu równoważeniu gospodarki, między innymi przez wzmocnienie reżimu oszczędności, ograniczenie zakresu i rozmiarów dotacji, konsekwentne przestrzeganie zasad samofinansowania. Niektóre banki postępują z przedsiębiorstwami zbyt łagodnie. Na przykład oddział Narodowego Banku Polskiego w Lubaniu, mimo niekorzystnych wyników realizowanego od 1984 roku programu uzdrowienia, nie wstrzymał kredytowania fabryki tkanin Fatma w Pobiednej. Będą więc zaostrzane rygory ekonomiczne wobec przedsiębiorstw uspołecznionych. Jednocześnie mamy świadomość dano temu wyraz w niektórych dzisiejszych wypowiedziach - iż w obrębie sektora prywatnego rozszerzają się zjawiska budzące głęboką dezaprobatę społeczną. Problem ten widzimy w kategoriach zarówno ekonomicznych, jak klasowych i moralnych. Podejmowane są odpowiednie działania. Nie okazały się one w pełni skuteczne. W konsultacji ze Stronnictwem Demokratycznym przygotowywane są nowe posunięcia, pozwalające ukrucić bogacenie się ponad wszelką miarę, przechwytywanie dochodu narodowego. Jednocześnie potwierdzamy trwałe miejsce tej części sektora prywatnego, a zwłaszcza rzemiosła, które stanowi uczciwy i pożyteczny element naszej gospodarki.
Przy okazji kilka słów w związku z wystąpieniem towarzysza Wiktora Fanajły, który problem wynaturzeń w prywatnej sferze gospodarki ujął szczególnie ostro. Otóż na ostatnim posiedzeniu Biura Politycznego stwierdziliśmy, że w pracy IRCH bardzo mały jest udział przedstawicieli młodego robotniczego pokolenia. Nic nie stoi na przeszkodzie - tu zwracam się również do towarzysza Jerzego Szmajdzińskiego - by z inicjatywy ZSMP powstawały, ewentualnie nawet wydzielone, silne, bojowe robotniczo-chłopskie grupy młodych inspektorów. Jednocześnie jest naszym obowiązkiem, by w procesie zaostrzania przymusu ekonomicznego zapewnić, zgodnie z zasadami sprawiedliwości społecznej, ochronę socjalną tym, którzy znajdują się w najtrudniejszej sytuacji materialnej, nie mogą na siebie zapracować. Drugi etap reformy poprzedzony zostanie akcją konsultacyjno-wyjaśniającą. Jej przedmiotem będzie między innymi tempo i zakres wprowadzania rygorów efektywności, wspólna odpowiedź na pytanie: szybciej czy wolniej dochodzić do ładu gospodarczego?
Polityka, w której eksponowana będzie odpowiedzialność, efektywność, nowatorstwo, nie zadowoli wszystkich. W jej wyniku jedni skorzystają, a drudzy stracą. Skorzystają ci, którzy znajdą się na pierwszej linii postępu, przedsiębiorczości, gospodarskiego działania. Stracić zaś muszą ci, którzy utkną w łatwiźnie i niegospodarności. Przechodzenie do drugiego etapu reformy cechować musi kojarzenie wymogów gospodarczych z celami społecznymi. Przymus ekonomiczny nie jest celem samym w sobie. Ma on służyć w ostatecznym rachunku trwałej poprawie warunków życia. Wyższa efektywność, wejście na drogę intensywnego rozwoju jak stwierdził to dobitnie X Zjazd -jest warunkiem koniecznym i niezbędnym, którego obejść się nie da. Rozpoczynamy wielkie nowatorskie dzieło przyspieszenia postępu organizacyjnego, powszechny przegląd struktur organizacyjnych, między innymi przy zastosowaniu atestacji stanowisk pracy. Jest to rozległe, kompleksowe przedsięwzięcie. Jego doniosłość można porównać do reformy gospodarczej, którą ma ono wspierać.
Zracjonalizować, a w niektórych przypadkach nawet usuwać trzeba te procedury, ogniwa, komórki organizacyjne, które nie wnoszą niczego do funkcjonowania gospodarki i życia społecznego, wywołują tylko zbędne koszty. Przykłady są wszędzie: w administracji, usługach, w strukturach gospodarki. Oto jeden z nich.
W przedsiębiorstwie hurtu spożywczego istniała trójszczeblowa organizacja. W wyniku realizacji pokontrolnych wniosków NIK zlikwidowano szczebel pośredni - międzywojewódzki. Wzmocniło to samodzielność oddziałów wojewódzkich, usprawniło funkcjonowanie, przyczyniło się do wzrostu zysku. Podobnych sytuacji jest więcej, aby je ujawnić, nie trzeba czekać na odgórne wskazówki i kontrole.
Przegląd wkracza w roboczą fazę. W przyszłym tygodniu odbędzie się pierwsze plenarne posiedzenie komisji partyjno-rządowej. Opracowana została generalna koncepcja przeglądu. Oczekujemy na szersze społeczne opinie, inspiracje, propozycje. Dzisiejsza prasa centralna opublikowała w tej sprawie ankietę sondażową. Nie wolno dopuścić, by przegląd zredukowany został do jednorazowego zabiegu. Chodzi o wielowarstwowy, ciągły proces ulepszeń i przeobrażeń organizacyjnych stanowiących część składową socjalistycznej odnowy życia społeczno-gospodarczego, można powiedzieć: walki nowego ze starym. Na jej czele stać musi partia, wszystkie jej ogniwa.
Ważną metodą wprowadzania postępu organizacyjnego jest atestacja stanowisk pracy. Jej znaczenie było dostrzegane już przed X Zjazdem i znalazło wyraz w stosownych decyzjach. Podjęli ją jednak nieliczni. Dziś stała się modna. Wszyscy deklarują zainteresowanie i gotowość. To dobrze.
Ujawniają się już jednak w tej dziedzinie dwa niebezpieczeństwa. Z jednej strony opieszałość, kunktatorstwo, próby przeczekania. Z drugiej strony daje o sobie znać pośpiech, chęć szybkiego wykazania, że akcja została przeprowadzona.
Takie podejście nie prowadzi do rzeczywistych korzyści, niezależnie od intencji - jest w istocie działaniem pozornym. Zapowiedzi - nielicznych na szczęście przedsiębiorstw - przeprowadzenia atestacji w ciągu dwóch tygodni czy miesiąca uznać należy za nieporozumienie. W "Radoskórze", który pół roku temu rozpoczął przegląd po ponad rocznych przygotowaniach, przeatestowano do dziś dopiero połowę stanowisk pracy. Rzecz w tym, by solidnie się przygotować, zgromadzić wzorce, urealnić normy i normatywy. To niezbędna podstawa do rzetelnej i wszechstronnej oceny stanowisk roboczych, a więc swego rodzaju przepustka do atestacji. Jej przebieg musi być oparty na naukowych przesłankach. Dla powszechnego zrozumienia i zaangażowania kolektywów pracowniczych niezbędne jest jednak przedstawienie problemu w sposób możliwie czytelny, klarowny. Dotarcie do załóg z prawdą o tym, że to złożone przedsięwzięcie jest sprzymierzeńcem tych wszystkich, którzy dziś dobrze wywiązują się z obowiązków, a chcą wykonywać pracę lepiej zorganizowaną, bardziej celową i wydajną. Będzie natomiast groźne dla tych, którzy czują się dobrze w nieładzie organizacyjnym, pogodzili się z nieporządkiem. Słowem, organizacje partyjne powinny tworzyć klimat sprzyjający właściwemu przeprowadzeniu atestacji, zdobywać dla niej jak najszerszy krąg sojuszników.
Krótko o zacieśnianiu naszej współpracy ze Związkiem Radzieckim oraz innymi państwami wspólnoty, o perspektywach socjalistycznej integracji gospodarczej. W minionych kilku latach dokonywał się i dokonuje proces reorientacji naszej gospodarki. Ma on dla nas ogromne znaczenie, zwłaszcza w warunkach głębokich trudności gospodarczych, spotęgowanych przez restrykcyjną politykę niektórych krajów Zachodu. Braterska pomoc Związku Radzieckiego, życzliwy stosunek państw socjalistycznej wspólnoty ułatwiły nam przezwyciężanie tych trudności. Była to jednak reorientacja głównie o charakterze ilościowym. Obecnie wchodzimy na jej wyższy jakościowo etap. Kształtuje się on w okresie intensyfikacji gospodarki ZSRR oraz innych krajów socjalistycznych. Ten nurt przyspieszenia tworzy i dla nas nowe, rozległe możliwości. Postępuje specjalizacja, kooperacja i integracja w produkcji, postępie naukowo-technicznym, inwestycjach. Polska jest zwolennikiem i rzecznikiem tego procesu. Chcemy być w nim atrakcyjnym i solidnym partnerem. To nasza wielka szansa.
Wytyczając w najtrudniejszym dla Polski okresie linię walki i porozumienia, partia nasza obu tym pojęciom nadała znaczenie najpoważniejsze. Tak i tylko tak można było umacniać praworządność w warunkach zagrożenia państwa i ostrego konfliktu politycznego. Tak i tylko tak można było tworzyć i poszerzać płaszczyznę współdziałania wszędzie, gdzie stawało się to możliwe i realne. W miarę upływu czasu oraz postępu normalizacji porozumienie wysunęło się na pierwszy plan, stało się akcentem dominującym. Służyła mu działalność PRON, umocnienie organów przedstawicielskich i rozlicznych form samorządności, rozwój niezależnych związków zawodowych oraz wiele, wiele innych, w tym budowanych od nowa i rozwijanych form socjalistycznej demokracji. Kolejne kroki w tym kierunku zapowiedział X Zjazd. Między innymi trwają prace przygotowawcze oraz robocze rozmowy w sprawie powołania Rady Konsultacyjnej oraz rzeczników praw obywatelskich, a także wprowadzania innych rozwiązań zwiększających udział i wpływ ludzi pracy na wszystko, co dzieje się w Polsce.
Wytrwale wraz z umacnianiem stabilizacji będziemy tę politykę kontynuować. Dążeniem partii jest, aby w naszym kraju dostrzeżona i spożytkowana była każda służąca dobru ojczyzny inicjatywa, aby słyszany był każdy obywatelski głos - niezależnie od tego, skąd pochodzi - jeśli towarzyszy mu patriotyczna intencja,, poczucie odpowiedzialności oraz poszanowanie konstytucyjnych zasad. Potwierdzeniem tej polityki był akt z 17 lipca tego roku, a ostatnio zwolnienie z zakładów karnych wszystkich osób, które popełniły przestępstwa przeciwko państwu i porządkowi publicznemu.
Polska jest już innym krajem niż przed pięciu laty. Dziś siły władzy nie mierzy się liczbą obezwładnionych przeciwników, lecz. liczbą pozyskanych zwolenników. Nadeszła chwila, kiedy tę zasadę mogliśmy urzeczywistnić. Zamknięty zostaje kolejny etap. Próby zapisywania nowej karty starym tekstem czy to sprzed grudnia 198I roku, czy to sprzed sierpnia 1980 roku - są bezcelowe. Przede wszystkim jednak skazane na fiasko. W ostatnich latach klasa robotnicza, społeczeństwo polskie dało temu jednoznaczny wyraz. Zwolnionym stworzono szansę trwałego powrotu do normalnego życia. Część z nich wykazała już rozwagę i poczucie patriotycznej odpowiedzialności. Wielu zdało sobie sprawę, że kwestionowanie wszystkiego, że postępowanie według zasady: "im gorzej, tym lepiej" pozostaje w zupełnej sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem, a przede wszystkim z interesem kraju. Innych, którzy jeszcze nie dojrzeli do głębszych przemyśleń, do zmodyfikowania swych postaw, zwykły realizm powinien skłonić do powściągliwości, do umiaru.
Jedność w różnorodności, a więc w całym bogactwie form i treści socjalistycznej demokracji jest Polsce potrzebna. Taką różnorodność popieramy. Im trwalsza będzie równowaga wewnętrzna, im szybszy rozwój społeczno-gospodarczy kraju - tym procesy te iść będą dalej, sięgać głębiej. Natomiast różnorodność skierowana przeciwko, wbrew jedności może tylko skłócać i niszczyć. Na tak rozumianą różnorodność miejsca być nie może.
Przyjęty na X Zjeździe program stworzył dla Polski wielką, historyczną szansę. Jednocześnie zarysowuje się nowa faza procesu porozumienia. Kierując się tą intencją, partia zwraca się raz jeszcze do tych, którzy żywią wciąż urazy i wątpliwości, obawy i wahania. Polsce potrzebny jest spokój i usilna praca, od tego zależy pomyślna przyszłość naszego narodu. Nikt w naszym kraju nie jest i nie będzie dyskryminowany za przekonania. Obywatele uczestniczą w różnorodnych legalnych formach działalności, wyrażają krytyczne sądy, wpływają silniej niż kiedykolwiek na decyzje i rozwiązania. Na konstytucyjnym gruncie działa wiele organizacji oraz stowarzyszeń zróżnicowanych pod względem światopoglądu, kierunku myślenia, obszarów i sposobów działania.
Przeciwnicy naszego ustroju rozumieją jednak pluralizm jako przeniesienie na płaszczyznę legalną działań w swej istocie nielegalnych - antysocjalistycznych i destrukcyjnych. Takie próby nie mają szans. Dość zabawy w chowanego. Kto zamierzałby nadużyć wielkodusznego aktu, klecić jakieś awanturnicze antypaństwowe "grupy", podjąć kolejną rundę anarchizowania kraju - musi wiedzieć i być przygotowany na to, że prawo nie jest rozciągliwe jak guma.
Zwolnienie przyjęte zostało ze społeczną aprobatą. Ale wcale nie była ona powszechna. Wielu ludzi pracy, pamiętających różne ekstremalne wyczyny i wynikające z nich zagrożenia, wyraża wątpliwości. Rozumiemy te obawy. Stoją przecież za nimi gorzkie doświadczenia. Niech wezmą to pod uwagę wszyscy ci, którzy uczą się zbyt powoli, którym się wydaje, że cały naród świętować będzie z powodu ich wyjścia na wolność. Podjęta decyzja wzbudziła zrozumiałe i w większości przychylne zainteresowanie w świecie. Niestety, niektóre rządy zachodnie potraktowały ją jako kolejną okazję do odgrzewania różnych pretekstów. Tuby propagandowe Zachodu przedstawiają nasze posunięcie jako rezultat zewnętrznych nacisków. Czyżby mieli tak mało własnych sukcesów, że to, co czynią polskie władze, co wynika z dojrzałości naszego narodu, pragną zapisać na własne konto? Wszystkie nasze suwerenne decyzje, które stabilizują sytuację Polski - czy się komuś podobają, czy nie - wynikają z oceny sytuacji wewnętrznej, dyktowane są realiami kraju.
Słychać i inne wypowiedzi, które świadczą z kolei o pomieszaniu pojęć. Mówi się, że ten humanitarny akt wynikał z rachub na kredyty zagraniczne, że chcieliśmy ułagodzić tego czy przypodobać się innemu. Jest to wierutny nonsens. Ta decyzja nie jest żadnym "kołem ratunkowym". Było nam znacznie trudniej, a mimo to nie prosiliśmy nikogo o wielkoduszność i jałmużnę. Polska handluje towarami, a nie ludźmi. Daliśmy wystarczająco wiele dowodów, że potrafimy oprzeć się obcym naciskom, nie mówiąc już o próbach dyktatu.
Pora, by rządy niektórych państw kapitalistycznych, a zwłaszcza USA, zrezygnowały z różnych dziwacznych i obrażających nas spekulacji, zweryfikowały swoje poglądy na istotę i charakter naszej polityki. Polsce nie chodzi o stosunki specjalne, lecz o stosunki normalne. Ta normalizacja leży nie tylko w naszym interesie, lecz w nie mniejszym stopniu - również naszych zachodnich wierzycieli.
Cofnięcie restrykcji, rozwój stosunków gospodarczych są obiektywnie jednym z warunków spłaty zadłużenia. Mówi się, że w handlu i finansach nie liczą się sentymenty. Toteż ich nie oczekujemy: Natomiast warto przypomnieć, że na połowę zadłużenia Polski na Zachodzie złożyły się same odsetki. Osiągały one w niektórych latach wręcz lichwiarską wielkość dochodzącą do 16-20 procent. Wielomiliardowe szkody wyrządziły naszemu krajowi restrykcje oraz różne inne dyskryminacyjne utrudnienia. Na Zachodzie mówi się tak wiele o moralności, kieruje się chętnie pod naszym adresem moralizatorskie pouczenia. Głosi się również współczucie, sympatię, troskę o dobro naszego narodu. Jest okazja, by to uwiarygodnić. Chodzi właśnie o moralność, o elementarną rekompensatę w postaci normalizacji stosunków finansowo-handlowych, której społeczeństwo polskie ma prawo żądać i oczekiwać.
Wśród problemów i trosk naszych czasów wysuwa się zdecydowanie na czoło pytanie o dalsze losy pokoju Europy i świata. Trudno, aby było inaczej. Bieg wydarzeń międzynarodowych od kilku lat nie jest pomyślny, więcej - jest niebezpieczny.
Wzbogacona o uchwały XXVII Zjazdu KPZR linia generalna radzieckiej polityki zagranicznej stwarza realną alternatywę. Nakreślony przez towarzysza Gorbaczowa program rozbrojeniowy obejmuje zarówno broń jądrową, jak i zbrojenia konwencjonalne, zapewnia równe bezpieczeństwo i szeroką kontrolę porozumień. Nigdy dotąd od zakończenia wojny nie został przedłożony tak śmiały kompleksowy i racjonalny plan ograniczania i likwidacji zagrożenia wojennego.
W swych jednostronnych decyzjach ZSRR wykazał maksimum dobrej woli, poszedł bardzo daleko. Obecny stan rzeczy w tej dziedzinie oraz szeroką wykładnię stanowiska Kraju Rad przedstawił niedawno Michaił Gorbaczow w wywiadzie dla dziennika "Rude Pravo". Nie z pozycji petenta, nie ze słabości wypływają tak liczne ostatnio radzieckie inicjatywy. To wielkie, potężne mocarstwo daje dobitne świadectwo poczucia odpowiedzialności za przyszłość rodu ludzkiego w niezwykle niebezpiecznym momencie jego dziejów.
Niestety, mija znów rok stracony dla sprawy pokoju. Uczciwe, konstruktywne propozycje Związku Radzieckiego i krajów socjalistycznej wspólnoty spotykają się ze strony administracji amerykańskiej oraz niektórych rządów zachodnich z unikami i wykrętami, z brakiem dobrej woli. Szczególnie rażącym tego przejawem jest brak pozytywnej reakcji na przedłużenie jednostronnego moratorium na próby jądrowe do końca bieżącego roku. Co więcej, propozycjom tym towarzyszy wręcz prowokacyjny akompaniament - kolejne wybuchy jądrowe, nowe rakiety i bombowce, następny krok ku militaryzacji kosmosu, wreszcie - wzmożone ćwiczenia wojskowe. To właśnie dziś, 0 300 kilometrów na zachód od Zielonej Góry - a więc bliżej niż stąd do Warszawy - odbywają się manewry Paktu Atlantyckiego pod kryptonimem "Jesienna kuźnia", jedne z największych w ostatnim okresie. Łącznie w tegorocznych jesiennych ćwiczeniach sił zbrojnych NATO weźmie udział około 300 tysięcy żołnierzy, ponad 2500 czołgów, 1500 samolotów oraz 350 okrętów różnych klas.
Czas najwyższy, by umiar, rozwaga, skłonność do kompromisu stały się na Zachodzie doradcami do spraw bezpieczeństwa narodowego. Niestety, kołaczą one bezskutecznie do wrót Białego Domu. A bezcenny czas upływa. Technologia zbrojeń zbliża się do krytycznego punktu. Po jego przekroczeniu mechanizmy, układy scalone będą zamiast człowieka rozstrzygać o wojnie i pokoju. Płynie to z samej natury nowoczesnej techniki. Jako 'wojskowy dostrzegam całą ostrość tego procesu. Jeśli nie zostanie on zatrzymany w jakimś momencie, może wymknąć się spod kontroli; losy ludzkości powierzone zostaną przypadkowi.
Dlatego problematyka międzynarodowa ma dziś szczególny, nie tylko polityczny, ale i moralny wymiar. Nigdy przedtem w historii na mężach stanu, na rządach nie spoczywała tak ogromna odpowiedzialność. W dwóch wojnach światowych liczbę ofiar obliczano w dziesiątkach milionów. W trzeciej wojnie trzeba by je było liczyć w miliardach, jeśli w ogóle zostałby przy życiu ktoś zdolny do takich obliczeń.
Dla Polski wybór jest tylko jeden. On rozstrzyga o naszym poparciu dla radzieckich propozycji, określa strategiczny kierunek naszej polityki zagranicznej. Jest ona w pełni zharmonizowana z działaniami całej socjalistycznej wspólnoty. Jej międzysojuszniczy, koalicyjny charakter uwidocznia się również w praktyce wzajemnego informowania, w procesie stałych konsultacji, we wspólnym wypracowywaniu posunięć na forum międzynarodowym.
Polska Rzeczpospolita Ludowa, której najżywotniejsze interesy związane są nierozdzielnie z procesami odprężenia, zachowaniem pokoju, będzie zgodnie z wieloletnią tradycją działać aktywnie i wytrwale na międzynarodowym, zwłaszcza europejskim forum w kierunku przezwyciężania barier nieufności oraz budowania lepszych, trwałych, wzajemnie korzystnych stosunków między państwami i narodami.
Istnieje potrzeba całościowego spojrzenia na sprawy naszego kontynentu. Nadszedł czas, aby, obrazowo rzecz ujmując, sporządzić kompleksowy, realistyczny "raport o stanie Europy", poczynając od kwestii polityczno-wojskowych, a kończąc na sprawie ochrony środowiska oraz wspólnego dziedzictwa kulturowego.
Za trzy lata przypadnie pięćdziesiąta rocznica wybuchu drugiej wojny światowej. Gościlibyśmy z satysfakcją we wrześniu 1989 roku przedstawicieli państw-sygnatariuszy Aktu końcowego KBWE na spotkaniu poświęconym węzłowym problemom pokoju, bezpieczeństwa i współpracy w Europie. Pragniemy, aby z naszej stolicy, z kraju, który jako pierwszy doznał agresji i okrucieństw drugiej wojny światowej, rozległo się pokojowe przesłanie, aby wspólne wnioski z największej wojny wszystkich czasów przyczyniły się do lepszego zrozumienia i trwalszego porozumienia między państwami naszego kontynentu.
Zaledwie kilkanaście dni temu minęła kolejna rocznica 1 września 1939 roku. Wracamy znów myślą do ofiarnego czynu obrońców naszej ojczyzny, do tej heroicznej karty naszych dziejów, do tej pamiętnej daty, która zaważyła tak bardzo na losach Polski, przeorała głęboko historię Europy i świata.
W hitlerowskich "czasach pogardy" naród nasz otarł się o krawędź całkowitej zagłady. Żył i walczył z odroczonym wyrokiem śmierci. Takie doświadczenie, racjonalna refleksja nad źródłami katastrofy, pamięć o poległych i zamordowanych muszą pozostać w pamięci pokoleń niczym napis wyryty w granicie.
Niestety, wciąż nie brak rozmaitych "poprawiaczy historii", którzy wbrew oczywistym faktom usiłują usprawiedliwić przedwrześniową rzeczywistość, zdjąć z sanacyjnej kliki odium niesławy. Między innymi z premedytacją przemilcza się fakt, że dokładnie czterdzieści siedem lat temu, właśnie 16 września, sanacyjne kierownictwo skupiło się zawczasu w pobliżu granicznego mostu - "silne, zwarte, gotowe"... do zaleszczyckiej rejterady. Skarb narodowy ewakuowano już wcześniej. Ówcześni wodzowie unieśli swoje głowy i kufry, lecz roztrwonili państwo, a bohatersko walczącego żołnierza oraz cały naród pozostawili na pastwę losu. Fryzowanie, upiększanie tej gorzkiej prawdy - to nie "białe plamy", to czarne piętna. To "pranie mózgów" obliczone na oszukiwanie młodego pokolenia, na krótką pamięć starszego.
Rozpoczął się nowy rok szkolny. Nasuwa się nieodparcie troska o młode umysły i serca, o stan świadomości historycznej, z którym dzisiejsi uczniowie wejdą w życie publiczne na przełomie stuleci. Dlatego w historiografii, oświacie, publicystyce potrzebne jest kształtowanie prawdziwego, zrównoważonego obrazu międzywojennej Polski. Po stuleciu zaborów i daremnych zrywów powstało pierwsze niepodległe państwo polskie, jego szkoły, wojsko, urzędy, kultura.
Dwadzieścia podarowanych przez historię lat mogło być wykorzystane znacznie lepiej, lecz sama obecność Polski na mapie międzywojennej Europy była bezcenną zdobyczą naszego narodu. Sprawiedliwie więc oceniamy dorobek tamtych lat, doniosłe osiągnięcia w scalaniu rozdartej materialnej i społecznej substancji polskości. doceniamy wysiłek tych wszystkich, którzy na ówczesną miarę starali się tworzyć mocniejszy fundament rozwoju ojczyzny. Surowego sądu historii odmienić jednak nie sposób. Nie może być miejsca na pośmiertne rozgrzeszanie ustroju, który ignorował podstawowe interesy milionów robotników i chłopów, nie potrafił zapewnić `im sprawiedliwych warunków egzystencji.
Wrzesień 1939 roku oznaczał bankructwo burżuazyjnej koncepcji państwa i jego polityki. Dowiódł wymownie, dokąd prowadzi patologiczna wrogość wobec wschodniego sąsiada i jednocześnie "egzotyczne sojusze" bez pokrycia. Milczeli o prawach człowieka poprzednicy wielu dzisiejszych moralistów, kiedy delegalizowano Komunistyczną Partię Polski i maltretowano więźniów brzeskich, tworzono obóz w Berezie i popierano faszyzujące bojówki. Represyjny antykomunizm stanowił doktrynalną zasadę wszystkich przedwrześniowych rządów. Kto się do nich odwołuje, nie powinien pozować na demokratę.
Nie klasy posiadające oraz ich sprzymierzeńcy wyciągali Polskę z topieli. I nie siły reakcyjnej prawicy sprawiły, że wróciliśmy tu, nad Odrę i Nysę Łużycką. Tylko partia klasy robotniczej, siły polskiej lewicy, potrafiły pogrzebać waśń z narodami radzieckimi, zawrzeć trwały, niezawodny sojusz z socjalistycznym mocarstwem, wykuć przyjaźń i braterskie stosunki ze wszystkimi sąsiadami. Socjalistyczny system społeczny umożliwił polskości, w tym również polskiemu katolicyzmowi, zapuszczenie głębokich korzeni na utraconej przed wiekami ziemi praojców. Te prawdy trzeba głosić dobitnie w obliczu recydywy wstecznych złudzeń i mitów. Stąd, z zachodnich rubieży Rzeczypospolitej, widać najlepiej, jak twórczą rolę w dziejach naszego narodu i państwa spełnia socjalizm. Zatrzymam się na jednym tylko przykładzie. Wielkopolanie, Pomorzanie, Ślązacy starszego pokolenia dobrze jeszcze pamiętają, czym było pogranicze polsko-niemieckie przed 1939 rokiem. Pruscy szowiniści nazwali je "die brennende Grenze" - płonąca granica. W międzywojennych Niemczeech wrogość wobec Polski była stałym elementem składowym polityki. Rejony pograniczne i tak zwane obszary plebiscytowe jako pierwsze zaznały przedsmaku szowinistycznej agresji, prowokacji i terroru.
To rozdział zamknięty na zawsze. Ziemia lubuska, dziedzicząca tradycje okresu Piastów głogowsko-żagańskich, rozkwitu w epoce jagiellońskiej, dwóch wieków nieustannej walki patriotów Babimojszczyzny, w pełni zintegrowała się z Macierzą. Dziś niedaleko Zielonej Góry przebiega granica między Polską Rzeczpospolitą Ludową i Niemiecką Republiką Demokratyczną. Granica pokoju i spokoju, przyjaźni i współpracy, łącząca dwa socjalistyczne państwa. To wielka zdobycz naszych narodów, a zarazem - jeden z głównych czynników europejskiego ładu pokojowego, pouczający przykład przezwyciężania historycznie nawarstwionych urazów i nieufności. Rozwijają się pomyślnie przyjacielskie kontakty. Sama tylko wakacyjna wymiana trwająca już kolejny rok z rzędu objęła 300 tysięcy polskich i niemieckich dzieci i młodzieży. To najlepsza, bo praktyczna szkoła internacjonalizmu.
Dużą wagę przywiązujemy do współdziałania regionów przygranicznych. Województwo zielonogórskie zgromadziło wiele interesujących doświadczeń, rozwijając szeroką współpracę z bratnim okręgiem Cottbus. Szczególne znaczenie ma bezpośrednia więź sześćdziesięciu dwóch przedsiębiorstw współpracujących ze sobą poprzez wymianę brygad pracowniczych, rozwiązań technicznych, technologicznych i organizacyjnych oraz doświadczeń w działalności politycznej, społecznej, socjalnej. Pomyślnie rozwija się również przygraniczna wymiana handlowa, która w ubiegłym raku osiągnęła wartość 145 milionów złotych. Polityczne, ideowo-wychowawcze i materialne walory tego procesu przemawiają za dalszym jego rozszerzeniem.
Rozwój ekonomicznej, naukowo-technicznej, kulturalnej i turystycznej współpracy z Niemiecką Republiką Demokratyczną i warunkuje pełniejsze wykorzystanie rezerw tkwiących w potencjałach naszych krajów. Gdzie dwóch korzysta - tam rośnie w siłę cała wspólnota. Liczy się wszystko, co sprzyja bezpośrednim kontaktom, wymianie doświadczeń, utrwalaniu zaufania i przyjaźni między ludźmi. Taką zgodną ocenę wyrażają obie nasze partie - Polska Zjednoczona Partia Robotnicza oraz Niemiecka Socjalistyczna Partia Jedności. Uważamy, że podobnie, jak czynią to PRL i NRD oraz inne kraje socjalistyczne, również Republika Federalna Niemiec mogłaby wiele zdziałać dla dobra całej Europy, dla światowego pokoju. Wielokrotnie dawaliśmy temu wyraz.
Niestety, niektórym politykom tego kraju weszło już w zwyczaj posługiwanie się rozdwojonym językiem. Można niekiedy odnieść wrażenie, że rozpisano tam role. Obok rzeczników porozumienia działają nadal "dyżurni" odwetowcy, którzy nie pominą żadnej okazji, aby podważać prawo, trwałość i nieodwracalność granicy na Odrze i Nysie. Są to typowe "rachunki bez gospodarza". Jesteśmy zainteresowani rozszerzaniem dialogu i wzajemnie korzystnej współpracy z RFN. Właściwy kształt stosunków Polski z obu państwami niemieckimi jest jedną z kluczowych przesłanek stabilizacji na naszym kontynencie. Deklarujemy raz jeszcze gotowość szerokiej, równoprawnej współpracy ze wszystkimi państwami we wszystkich dziedzinach stosunków międzynarodowych. Polska Ludowa jest i chce być krajem otwartym, partnerskim, gotowym do rozumnych kompromisów tam, gdzie jest to obopólnie korzystne. A nieustępliwym tylko wtedy, gdy w grę wchodzi interes socjalistycznego państwa oraz dobro i godność naszego narodu. Z prawdziwą satysfakcją uczestniczę w waszej konferencji. Wpływa na to jej twórcza atmosfera, ideowe i. rzeczowe walory. A przede wszystkim fakt, że miałem okazję poznać i usłyszeć wielu ludzi czynu, którzy sprawdzili się w pracy, w najtrudniejszych chwilach i sytuacjach. W imieniu Komitetu Centralnego życzę nowo wybranym władzom i całej wojewódzkiej organizacji partyjnej urzeczywistnienia tego, co dziś postanowiono - pełnej realizacji przyjętych uchwał, godnego społeczeństwa ziemi lubuskiej wkładu w socjalistyczny rozwój ojczyzny.
Tekst na podstawie książki Wojciech Jaruzelski “Przemówienia 1986”, KiW, Warszawa 1987, s. 256-281.